Reklama

Jan Paweł II

Jan Paweł II – papież wolności

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Adam Bujak, Arturo Mari/Biały Kruk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Paweł II niczym prorok najpierw prowadził Polaków ku wolności a później pomagał im odzyskaną wolność zagospodarować. Przypominał, że Kościół zawsze był głosicielem "Ewangelii wolności". Występował w roli nie tylko duchowego przywódcy ale i inspiratora przemian społecznych.

Wolność traktował jako jedną z konstytutywnych cech ludzkich, w której wyraża się człowieczeństwo. Przy tym przypominał, że nie staniemy się istotami prawdziwie wolnymi bez otwarcia na nadprzyrodzoność.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przebudzenie

Bez przebudzenia świadomości społecznej w trakcie jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny nie byłoby ani "Solidarności", ani roku 1989. O wiele trudniejsze byłoby też wyzwolenie narodów Europy Środkowej i Wschodniej oraz późniejszy proces ich integracji ze strukturami zjednoczonej Europy.

Pielgrzymka rozpoczęta 2 czerwca 1979 r. w Warszawie w wigilię uroczystości Zesłania Ducha Świętego, była - jak pamiętamy - tchnieniem Ducha, budzącym społeczeństwo, dającym Polakom poczucie wspólnoty i podmiotowości. "Niech Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!" - te słowa na trwałe przejdą do polskiej historii.

Reklama

Swój pobyt w Ojczyźnie Jan Paweł II rozpoczął od ukazania rodakom godności człowieka, jako konsekwencji wiary. "Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jako jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie" - mówił na Placu Zwycięstwa w Warszawie. Ukazywał i dawał odczuć, że religia w swej najgłębszej sferze obdarowuje człowieka godnością, przez co staje się on w istocie wolnym, niezależnie od zewnętrznej opresji. Przebywając w narodowym sanktuarium na Jasnej Górze Jan Paweł II ukazywał czym jest duchowa wolność w sytuacji niewoli. "Tutaj zawsze byliśmy wolni!" - mówił.

Patrząc na tłumy, jakie wyległy na ulice miast poczynając od Warszawy poprzez Gniezno, Częstochowę, Kraków i Nowy Targ, zobaczyliśmy inne oblicze Polski - będącej wielomilionową wspólnotą ludzi, którzy poważnie potraktowali hasło: "Nie lękajcie się!".

Znaczenie tej pielgrzymki nie ograniczyło się tylko do Polski. Niosła ona ogromnej wagi przesłanie dla całej Europy Środkowej i Wschodniej. W Gnieźnie Papież skierował pamiętne słowa do pobratymczych narodów: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież-Polak, Papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu”.

Zło dobrem zwyciężaj!

Zapoczątkowanej przez Papieża drogi Polski ku wolności nie przerwał stan wojenny. Podczas swej drugiej pielgrzymki w czerwcu 1983 r. - kiedy "Solidarność" działała w podziemiu - Jan Paweł II ukazywał Polakom głębszy, chrześcijański wymiar nadziei. Nadzieję, która – poprzez ufność w Bożą Opatrzność – prowadzi do zwycięstwa. Ikoną zwycięstwa stała się przypadająca wówczas 300. rocznica odsieczy wiedeńskiej. Przypominał, że „nie chodzi o zwycięstwo militarne jak przed trzystu laty, ale o zwycięstwo natury moralnej".

Reklama

A szczególny akcent kładł na słowach: "Miłość jest potężniejsza niż śmierć". O tym przypominał w trakcie mszy pokanonizacyjnej o. Maksymiliana Kolbe w Niepokalanowie. W sytuacji kiedy niedawno na ulicach stały czołgi, wzywał: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz. 12, 21). Najbardziej symbolicznym wyrazem aktualności tego programu było świadectwo ks. Jerzego Popiełuszki, zaledwie w rok później.

Promotor „Solidarności”

Podczas trzeciej swej pielgrzymki w czerńcu 1987 r. na Zamku Królewskim w Warszawie Papież stanął z otwartą przyłbicą wobec przedstawicieli totalitarnej władzy z generałem Jaruzelskim na czele. Przypomniał, że wszelkie - deklarowane przez komunistów - starania o pokój winny mieć za punkt wyjścia Kartę Praw Człowieka ONZ. "Każdy z tych ludzi ma swoją osobową godność ma prawa tej godności odpowiadające. W imię tej godności słusznie i wszyscy dążą do tego, aby być nie tylko przedmiotem nadrzędnego działania władzy, instytucji życia państwowego - ale być podmiotem" - tłumaczył.

W kolejnych dniach wyraźnie upomniał się o „Solidarność”. W obecności Lecha Wałęsy na gdańskiej Zaspie mówił o prawie do związków zawodowych jako podstawowym prawie człowieka. Przypomniał, że umowy gdańskie pozostają w mocy i pozostają zadaniem do spełnienia. Mówił o znaczeniu „Solidarności” nie tylko dla Polski, ale i Europy oraz świata.

Reklama

Jan Paweł II włączył pojęcie „solidarności” do kanonu podstawowych pojęć katolickiej nauki społecznej. Mówił o niej w głębszym znaczeniu, jako podstawowym elemencie postawy wobec drugiego człowieka. Na gdańskiej Zaspie wzywał w ślad za św. Pawłem: „Jedni drugich brzemiona noście!” Wyjaśniał, że "Solidarność, to znaczy jeden i drugi we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. (...) Nie może być walka silniejsza od solidarności!".

W tym duchu na krakowskich Błoniach wzywał: „Chroń nas Panie przed egoizmem indywidualnym, rodzinnym, społecznym. Nie pozwól, żeby mocniejszy gardził słabszym. Broń nas przed nienawiścią i uprzedzeniem wobec ludzi innych przekonań. Naucz nas zwalczać zło, ale widzieć brata w człowieku, który źle postępuje i nie odbierać mu prawa do nawrócenia. Naucz każdego z nas dostrzegać własne winy, byśmy nie zaczynali dzieła odnowy od wyjmowania źdźbła z oka brata”. Zwieńczeniem wizyty było wołanie Papieża o nową ewangelizację na ziemi polskiej.

Wolna Polska: rachunek sumienia z wolności

Jan Paweł II po 1989 r. wielokrotnie przestrzegał rodaków przed absolutyzacją pojęcia wolności. Dylemat - przed którym od dawna stoi Europa a po uzyskaniu wolności także i Polska – ujął w pytaniu: Czy chodzi o „wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, czy też wolność od Chrystusa?”. Wolność traktował jako jedną z konstytutywnych cech ludzkich, w której wyraża się człowieczeństwo. Przy tym przypominał, że nie staniemy się istotami prawdziwie wolnymi bez otwarcia na nadprzyrodzoność. Tylko wówczas jesteśmy zdolni wybierać dobro, prawdę i piękno.

Reklama

Swój pierwszy pobyt w wolnej Polsce (1 – 9 czerwca 1991) poświecił ukazaniu fundamentów wolności. Dlatego za temat wybrał Dekalog. Apelował o wolność dojrzałą, ostrzegał, że „nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala a właściwie go zniewala i znieprawia". Wzywał więc do "rachunku sumienia z wolności".

Uczył, że wolność jest zadaniem, a jeśli nie opiera się na trwałych wartościach, może przerodzić się w nowy rodzaj totalitaryzmu. Mówił, że "prawdziwa wolność zawsze kosztuje". Tłumaczył, że "wielki spór o człowieka wcale się tu nie zakończył wraz z upadkiem ideologii marksistowskiej". Wyjaśniał, że "formy degradacji osoby ludzkiej oraz wartości życia ludzkiego stały się bardziej subtelne, a tym samym bardziej niebezpieczne".

Pojawiające się na progu demokracji zarzuty, że Kościół jest przeciwnikiem wolności jako, że usiłuje wszystkim narzucić swe zasady, skomentował jednoznacznie: „Usiłuje się wmówić człowiekowi i całym społeczeństwom, iż Bóg jest przeszkodą na drodze do pełnej wolności, że Kościół jest wrogiem wolności, że wolności nie rozumie, że się jej lęka. Jest tutaj jakieś niesłychane pomylenie pojęć. Kościół bowiem nie przestaje być w świecie głosicielem Ewangelii wolności! To jest jego misja” – powiedział podczas Mszy św. wieńczącej 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu.

Reklama

Demokracja - przypominał - nie może być wyłącznie wolną grą sił, lecz winna bazować na uniwersalnym fundamencie zasad etycznych. Rolą Kościoła w tej sytuacji nie jest próba wykorzystywania mechanizmów demokratycznych dla umocnienia własnej pozycji, lecz pełnienie roli "sumienia krytycznego" w przestrzeni demokratycznego państwa. W Skoczowie w 1995 r. wołał o "ludzi sumienia", gdyż tylko tacy mogą zbudować nowy, sprzyjający rozwojowi człowieka, ład społeczny.

Podkreślał przy tym, że demokracja ma jednak swe granice. Mechanizmy demokratyczne nie mogą pretendować do ustalania prawa moralnego, a jeżeli to czynią jest to uzurpacja. Dlatego Papież tak konsekwentnie - jak żaden z jego poprzedników - wypowiadał się za prawem do życia każdej osoby ludzkiej, od poczęcia do naturalnej śmierci - niezależnie od woli większości. Papieska determinacja w tej sferze była silną inspiracją dla polskich obrońców życia, którym - wbrew europejskim tendencjom - udało się znowelizować ustawodawstwo w kierunku większej ochrony dla życia nienarodzonych.

Jan Paweł II jako pierwszy w historii papież odwiedził Parlament. Nastąpiło to 11 czerwca 1999 r. Składając wizytę w Sejmie papież pokazywał swe zaangażowanie w rozwój polskiej demokracji i w określenie jej aksjologicznych fundamentów. Przypomniał, że fundamentem sprawiedliwego porządku prawnego "winien być człowiek i pełna prawda o człowieku, jego niezbywalne prawa i prawa całej wspólnoty, której na imię naród".

Mówił, że rolą Kościoła jest wychowywanie do odpowiedzialnego korzystania z wolności w jej wymiarze indywidualnym jak społecznym. Wyjaśniał, że troska o człowieka i jego prawa należy to do ewangelicznej misji Kościoła, który w ten sposób wnosi swój specyficzny wkład w dzieło ochrony demokracji u samych jej źródeł.

Religia fundamentem ładu społecznego

Reklama

Już w trakcie pielgrzymki z 1991 r. wiele miejsca poświęcił obecności wartości religijnych w życiu publicznym. Apelował by w imię neutralności światopoglądowej państwa nie stworzyć zagrożenia dla wolności religijnej. Wyjaśniał, że „postulat neutralności światopoglądowej jest słuszny głównie w tym zakresie, że państwo powinno chronić wolność sumienia i wyznania wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jaką religię lub światopogląd oni wyznają. Ale postulat, ażeby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego”.

Tłumaczył, że Kościół nie może zrezygnować z głoszenia prawdy o integralnym charakterze podstawowych ludzkich wartości, których selektywne traktowanie podkopać może fundamenty porządku społecznego. Przestrzegał przed traktowaniem wartości wynikających z chrześcijaństwa wyłącznie jako prywatnej sprawy wierzących nie mającej przełożenia na kategorie społeczne.

Ostrą dyskusję ze środowiskami liberalnej lewicy wywołało ostrzeżenie Jana Pawła II, że demokracja bez wartości może przerodzić się w ukryty totalitaryzm. W dyskusji jaka przetoczyła się na początku lat 90. przez polskie media nie brakowało oskarżeń Papieża o próbę podporządkowania rzekomo "świeckiej" przestrzeni państwa prawu religijnemu, co uznawano za rodzaj katolickiego integryzmu.

Reklama

Tymczasem Jan Paweł II - zgodnie z duchem nauczania Soboru Watykańskiego II - promował zasadę autonomii sfery religijnej i politycznej. Tłumaczył, że „Kościół pragnie uczestniczyć w życiu społeczeństw tylko jako świadek Ewangelii i obce są mu dzisiaj dążenia do zawładnięcia jakąkolwiek dziedziną życia publicznego, która do niego nie należy”. Jednak w przeciwieństwie do tradycji oświeceniowej, nie zgadzał się na ich całkowitą separację. Dlatego, opowiadając się za zasadą neutralności światopoglądowej państwa, dodawał zarazem, że dążenie "aby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego".

Definiował w ten sposób podstawowe zasady określające miejsce Kościoła i religii w demokratycznym państwie, które w 1993 r. legły u podstaw Konkordatu między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską.

Konkordat: soborowa autonomia i niezależność

Do trwałych dokonań Jana Pawła II zaliczyć należy Konkordat między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, którego kształt powstał pod jego silnym wpływem. Polski Konkordat z 1993 r. reprezentuje nowy, posoborowy model tego typu umowy, jest wierny doktrynie Soboru Watykańskiego II, dla którego podstawową zasadą wzajemnych relacji Kościoła i państwa jest ochrona wolności religijnej, mająca swoje źródło w należnej każdemu człowiekowi godności ludzkiej.

Podstawową zasadą, na której opierają się te relacje jest "niezależność i autonomia" państwa i Kościoła, każdej z tych wspólnot w swojej dziedzinie. Zarówno państwo polskie jak i Kościół zobowiązują się do "poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego".

Reklama

Konkordat korzystny jest dla obu stron: Kościoła i państwa, a nie jest tylko jednostronnym katalogiem przywilejów Kościoła. Jest korzystny dla Kościoła, gdyż pozwala mu na nieskrępowane pełnienie swej misji i zabezpiecza prawa osób wierzących. Jest też równie korzystny dla państwa, gdyż Kościół zobowiązuje się do "pełnego poszanowania" jego autonomii oraz poszanowania prawa państwowego, mimo, że w swych wewnętrznych sprawach posługuje się prawem kanonicznym.

Ponadto konkordat zawiera gwarancję, że Kościół respektować będzie prawo polskie, mimo że jest organizacją o zasięgu światowym. Ta dwustronność gwarancji, znamionująca konkordaty posoborowe, stwarza właściwe warunki do harmonijnego kształtowania wzajemnych relacji obu wspólnot: politycznej i religijnej.

Polski konkordat był pierwszą umową państwa postkomunistycznego ze Stolicą Apostolską. Stał się więc wzorcem dla kolejnych umów tego typu w tej części Europy.

Budujmy jedność mimo różnic!

Wolność - wedle Jana Pawła II - wiązać się winna z poszanowaniem ludzi o odmienne wierze czy sposobie myślenia. Jego nauczanie i pielgrzymki obfitowały w akcenty ekumeniczne. W 1991 r. odwiedził katedrę prawosławną w Białymstoku, a zgromadzeni witali go nie mniej serdecznie niż katolicy. Podczas ekumenicznego nabożeństwa w kościele św. Trójcy w Warszawie mówił, że niesłuszne jest utożsamianie polskości jedynie z katolicyzmem. W 1995 r. roku w Skoczowie, złożył wizytę w luterańskim kościele, zanim wyniósł na ołtarze Jana Sarkandra, katolickiego męczennika zamordowanego przez protestantów. A nawiązując do zbliżającego się roku 2000, życzył by "zastał nas jeśli nie zjednoczonymi całkowicie, to przynajmniej mniej podzielonymi".

Reklama

Jeszcze mocniejsze słowa z papieskich ust na ten temat padły podczas Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu w 1977 r. Pytał z bólem wielowyznaniową chrześcijańską rodzinę: "Czy możemy być w pełni pojednani z Chrystusem jeśli nie jesteśmy pojednani w pełni między sobą?".

Troska o sprawiedliwość społeczną

Jan Paweł II konsekwentnie przypominał o godności i o prawach ludzi pracy oraz piętnował sytuacje, w których te prawa są gwałcone. W 1981 r. niedługo po powstaniu "Solidarności", ogłosił swój podstawowy dokument na temat godności pracy ludzkiej, encyklikę "Laborem exercens". Wiele miejsca poświecił w niej m. in. związkom zawodowym, podkreślając ich nieodzowność nie tylko w obronie praw pracowniczych ale i dla kształtowania ładu społecznego.

Po 1989 r. nigdy nie zapominał o tych, którzy ponoszą największe koszty ustrojowej transformacji i wolnego rynku. W kolejnej encyklice społecznej "Centesimus annus", choć uznawał liberalną gospodarkę rynkową za jedyną, która sprawdza się w praktyce, to apelował o personalistyczną koncepcję ładu gospodarczego, poddając zdecydowanej krytyce technokratyczną wizję "homo oeconomicus".

Reklama

Donośny głos Jana Pawła II w sprawach społecznych uzupełniał brak dostatecznego głosu polskiego Episkopatu w tej sferze. Dał temu świadectwo m. in. w słynnym, wstrząsającym kazaniu z Legnicy. Był to jeden z najsilniejszych - i chyba niespodziewanych - akcentów pielgrzymki w 1997 roku. Stwierdził wówczas, że "trzeba do tych tematów powracać, dopóki na świecie dzieje się choćby najmniejsza niesprawiedliwość. Inaczej Kościół nie byłby wierny misji, którą zlecił mu Chrystus - misji sprawiedliwości". A do pracodawców zwrócił się w bardzo mocnych słowach: "Strzeżcie się wszelkich form wyzysku! W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was oskarżeniem".

Podobną wymowę miała wzruszająca wizyta Następcy św. Piotra w gospodarstwie prostych, nikomu nieznanych rolników Bożeny i Stanisława Milewskich w Leszczewie nad Wigrami w czerwcu 1999 r. W czasie półgodzinnej spontanicznej rozmowy szczegółowo wypytywał gospodarzy o to, jak im się żyje oraz o polskiej wsi.

Za testament, który pozostawił rodakom podczas ostatniej wizyty w Polsce można uznać apel o "wyobraźnię miłosierdzia". Jan Paweł II ogłosił go w ślad za oddaniem świata Bożemu Miłosierdziu, co było najważniejszym akcentem tej pielgrzymki. „Nadszedł czas, aby orędzie o Bożym miłosierdziu wlało w ludzkie serca nadzieję i stało się zarzewiem nowej cywilizacji - cywilizacji miłości” - wyjaśniał.

"Wyobraźnia miłosierdzia" - o którą apelował do ponad 2 mln ludzi na krakowskich błoniach, streszcza się w "trosce o najsłabszych, bezrobotnych i zmarginalizowanych". Podkreślał, że bez niej demokracja nie będzie mieć nigdy ludzkiego oblicza. Mówił o współczesnych formach ubóstwa, których nie brakuje i w Polsce. Przestrzegał przed budowaniem przyszłości na ludzkiej biedzie, krzywdzie człowieka i cierpieniu brata. Zapewnił najsłabszych, że dzieli duchowo ich ciężary i los, że są mu szczególnie bliscy. „Niech wyobraźnia miłosierdzia wyznacza ona duszpasterski program Kościoła w Polsce” - apelował.

Prorok europejskiej jedności

Reklama

Słowa Jana Pawła II o Papieżu-Słowianie, który odsłoni duchową jedność chrześcijańskiej Europy wypowiedziane 3 czerwca 1979 r. w Gnieźnie zapowiadały nową epokę w historii Europy. Wskazywały, że odbudowa Europy, opartej na wspólnym kulturowo-duchowym dziedzictwie, będzie jedną z głównych trosk tego pontyfikatu.

Przypomnijmy, że w 1978 r., w momencie wyboru Karola Wojtyły na papieża, Europa składała się z dwóch przeciwstawnych bloków, odrębnych światów rozdzielonych żelazną kurtyną. W świadomości obywateli zachodniej części kontynentu - pojęcie Europy ograniczone było do linii Łaby, za którą znajdował się nieznany i budzący grozę Wschód.

Polak na tronie papieskim radykalnie łamał ten schemat. Jan Paweł II zakwestionował ost-politik Watykanu z czasów Pawła VI. Sankcjonowała ona podział Europy, starając się uzyskać na drodze dyplomatycznej margines wolności dla wierzących, w strefie kontrolowanej przez ZSRR. Linia Jana Pawła II bazowała na zupełnie innych założeniach. inna. W miejsce dialogu z komunistami, swoje przesłanie adresował wprost do społeczeństw, budząc w nich nadzieję i poczucie podmiotowości. Mówił przy tym o potrzebie odbudowy jedności Europy w sferze kultury i religii. Wyrazem tego było m. in. zaliczenie w grudniu 1980 r. do grona Patronów Europy, świętych Cyryla i Metodego.

Reklama

Wysiłki Jana Pawła II na rzecz budowania jedności Europy nie ograniczały się bynajmniej do terenu kościelnego. W maju 1985 r. złożył wizytę w siedzibie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w Brukseli. Był to czas, kiedy nikt z polityków europejskich nie ośmielał się kwestionować porządku jałtańskiego. Tymczasem Jan Paweł mówił tam, że „Europejczycy nie mogą zgodzić się z podziałem ich kontynentu a kraje, które z różnych powodów nie uczestniczą w działalności europejskich instytucji, nie mogą być pomijane w zasadniczym dążeniu ku jedności”.

Występując w 1988 roku w Parlamencie Europejskim, wyraźnie ukazywał perspektywę rozszerzenia Wspólnoty Europejskiej na Wschód: „Pragnieniem moim jako najwyższego pasterza Kościoła powszechnego, który pochodzi ze wschodniej Europy i zna aspiracje ludów słowiańskich, tego drugiego "płuca" naszej wspólnej europejskiej ojczyzny - jest to, by Europa suwerenna i wyposażona w wolne instytucje rozszerzyła się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej geografia, a bardziej jeszcze historia”.

Podczas VI Światowego Dnia Młodzieży w Częstochowie w sierpniu 1991 r. wśród miliona uczestników było 100 tysięcy chłopców i dziewcząt z krajów ZSRR (który za cztery miesiące będzie już historią...). Patrząc na nich papież mówił, że "Kościół w Europie może w końcu swobodnie oddychać obydwoma płucami". W kilka miesięcy później zwołał Specjalne Zgromadzenie Synodu Biskupów poświęcone Europie.

Reklama

Wybitnie europejski wymiar miała papieska pielgrzymka do polski w 1997 roku, związana z tysiącleciem św. Wojciecha, którego wcześniej nazwał patronem jedności kontynentu. W Gnieźnie zwrócił się do obecnych tam prezydentów Polski, Niemiec, Czech, Litwy, Ukrainy, Słowacji i Węgier, ostrzegając, że: "nie będzie Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą Ducha" Przypomniał, że to właśnie chrześcijaństwo przyniosło Europie "najgłębszy fundament jedności" i przez wieki go umacniało. Przeciwstawił się też budowaniu nowych murów, oddzielających rozszerzoną w przyszłości Unię Europejską od innych krajów.

W 1999 r. - będąc świadomym lęku niektórych polskich katolików przed wejście do UE - oświadczył w Parlamencie, że "integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską". Zachęta do wsparcia procesu zjednoczenia Europy wyrażająca się w słowach: "Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej", przesądziła zapewne o wyniku referendum akcesyjnego w jego ojczyźnie.

Uświadamiał nam przy okazji, że to właśnie "Kościół w Polsce może ofiarować jednoczącej się Europie swoje przywiązanie do wiary, swój natchniony religijnością obyczaj, duszpasterski wysiłek biskupów i kapłanów, i zapewne wiele jeszcze innych wartości, dzięki którym Europa mogłaby stanowić organizm pulsujący nie tylko wysokim poziomem ekonomicznym, ale także głębią życia duchowego".

2014-04-17 07:59

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kulisy powstania wywiadu z papieżem Benedyktem XVI

[ TEMATY ]

papież

Jan Paweł II

Benedykt XVI

Grzegorz Gałązka

Rok 1981 był rokiem szczególnym: zaczął się radośnie, od wizyty delegacji „Solidarności” w Watykanie, później był dramat zamachu na Jana Pawła II, którego byłem świadkiem, i żałoba po śmierci prymasa Stefana Wyszyńskiego. W 1981 r. rozpoczął się również nowy rozdział w moim życiu - zacząłem pracę w Watykanie. W tym samym roku przyjechał do Rzymu kard. Joseph Ratzinger, którego Jan Paweł II powołał na urząd prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Ponieważ mieszkaliśmy po przeciwnych stronach Placu św. Piotra, w drodze do pracy zacząłem spotykać Kardynała udającego się do Pałacu Sant’Uffizio, siedziby Kongregacji. I tak było przez wiele lat... (W. R.)

W piątkowy wieczór 7 lutego br. wychodziłem z domu - szedłem na kolację do sąsiadów, gdy zadzwonił telefon. Wróciłem i podniosłem słuchawkę. Od razu rozpoznałem głos abp. Georga Gänsweina, prefekta Domu Papieskiego: - Panie Włodku, dziś rano papież Benedykt skończył odpowiadać na Pańskie pytania. Zaniemówiłem z emocji. Oczywiście, od wielu tygodni spodziewałem się tej wiadomości, ale gdy usłyszałem ją z ust sekretarza Papieża emeryta, wzruszyłem się do głębi. Wtedy dopiero w pełni zdałem sobie sprawę, że Benedykt XVI uznał za stosowne przekazać mi swe wyjątkowe i unikalne świadectwo, mówiące o jego współpracy i przyjaźni z Janem Pawłem II. Ten szczodry gest był dla mnie wielkim darem, ale pomyślałem, że jest to przede wszystkim dar Papieża emeryta dla jego świętego Poprzednika. Wszystko zaczęło się jesienią 2013 r., kiedy powstał pomysł publikacji książki ze świadectwami o bł. Janie Pawle II. Już z okazji beatyfikacji przygotowałem serię wywiadów, które były publikowane w „Niedzieli”, w dzienniku „L’Osservatore Romano”, a także w amerykańskim miesięczniku „Inside the Vatican”. Z racji zbliżającego się dnia kanonizacji włoskie wydawnictwo „Ares”, związane z Opus Dei, zaproponowało mi opublikowanie ok. 20 wywiadów z przyjaciółmi i współpracownikami Jana Pawła II - niektóre uaktualniłem z pomocą moich dawnych rozmówców, ale większość była przygotowana w perspektywie kanonizacji. Przyjąłem propozycję, zważywszy na wielkie zasługi „Ares” dla kultury katolickiej we Włoszech, ale również dlatego, że Karol Wojtyła miał szczególne związki z tym wydawnictwem. W 1974 r. Rzymskie Centrum Spotkań Kapłańskich (CRIS) zaprosiło Arcybiskupa Krakowa jako prelegenta na cykl spotkań. Kard. Wojtyła przygotował przemówienie, które wraz z jego innymi wypowiedziami zostało następnie opublikowane przez wydawnictwo „Ares” w formie książkowej. Już jako papież Jan Paweł II rozdawał tę książkę swoim gościom. Postanowiłem podzielić moje wywiady na pięć grup: starzy przyjaciele, którzy znali Karola Wojtyłę jeszcze w czasach krakowskich (prof. Stanisław Grygiel, dr Wanda Półtawska, kard. Stanisław Nagy), sekretarze papieża Jana Pawła II (kard. Stanisław Dziwisz, abp Mieczysław Mokrzycki, abp Emery Kabongo); współpracownicy watykańscy (kard. Camillo Ruini, kard. Angelo Sodano, kard. Tarcisio Bertone, ks. prał. Paweł Ptasznik, dr Joaquin Navarro-Valls), świadkowie życia i śmierci (bp Javier Echevarría Rodríguez, Arturo Mari, Gianfranco Svidercoschi, Egildo Biocca, prof. Renato Buzzonetti), osoby związane w różny sposób z procesem beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym Papieża (kard. Angelo Amato, ks. prał. Sławomir Oder, dwie kobiety cudownie uzdrowione za wstawiennictwem Jana Pawła II: s. Marie Simon-Pierre Normand i Floribeth Mora Diaz). Wielokrotnie czytałem te wywiady i coraz bardziej uświadamiałem sobie, że wśród przyjaciół i współpracowników Ojca Świętego Jana Pawła II brakuje świadectwa najważniejszej osoby - Josepha Ratzingera. Wiele lat temu na krytykę, że za dużo podróżuje i nie ma go w Watykanie, Jan Paweł II odpowiedział: „Mogę dużo podróżować, bo w Watykanie jest kard. Ratzinger, a w Rzymie kard. Ruini”. Te słowa pozwoliły mi zrozumieć, że ówczesny Prefekt Kongregacji Nauki Wiary był kolumną pontyfikatu Papieża Polaka. Jan Paweł II darzył go wielkim szacunkiem i miał do niego całkowite zaufanie. Bez kard. Ratzingera pontyfikat Jana Pawła II na pewno byłby inny. Dlatego w listopadzie 2013 r., gdy książka była już gotowa, postanowiłem napisać list do Papieża emeryta z prośbą o wywiad. Oczywiście, wiedziałem bardzo dobrze, że Benedykt XVI w klasztorze „Mater Ecclesiae” w Ogrodach Watykańskich prowadzi życie poświęcone modlitwie i medytacji i nie chce ingerować w bieżące sprawy Kościoła, ale w tym przypadku - jak napisałem w moim liście - chodziłoby o wypowiedź na temat pontyfikatu Jana Pawła II, który przeszedł już do historii, i o osobę, która dla Kościoła jest święta. Gdy w następnych tygodniach spotykałem abp. Gänsweina, powtarzał mi, że Ojciec Święty zastanawia się, ale nie podjął jeszcze decyzji. Tak w niepewności i bez wieści minęło Boże Narodzenie i Nowy Rok. Pewnego dnia w styczniu 2014 r. otrzymałem od abp. Georga maila, w którym poprosił mnie o przygotowanie pytań dla Papieża emeryta. O tyle spraw chciałem zapytać najbliższego współpracownika Jana Pawła II, że pytań było sporo. Dlatego gdy następnym razem abp Georg spotkał mnie w Watykanie, już z daleka mówił do mnie: „Ileż tych pytań!”. Byłem zażenowany, ale wybrnąłem z sytuacji, tłumacząc, że pytań jest dużo, by papież emeryt Benedykt XVI miał w czym wybierać. Przy okazji dowiedziałem się, że Ojciec Święty wolał się wypowiadać w języku niemieckim. W tej sytuacji, nie znając dobrze niemieckiego, nie mogłem spisać jego wypowiedzi - zrobiła to za mnie długoletnia sekretarka papieska, s. Birgit Wansing z Instytutu Szensztackiego, która słynie z tego, że jako jedna z nielicznych osób potrafi odczytać drobne i mało czytelne pismo Benedykta XVI. Pytałem osoby z papieskiego otoczenia, jak można wytłumaczyć ten wybór języka niemieckiego, skoro Benedykt XVI doskonale włada włoskim. Odpowiedziano mi, że woli on używać swego języka, gdy chce być bardzo precyzyjny albo gdy chce wyrazić swe głębokie uczucia. Gdy s. Birgit Wansing spisała odpowiedzi, zadzwonił do mnie abp Georg, by o tym powiadomić. W następnym dniu watykański żandarm przyniósł pod mój adres dużą kopertę z listem Ojca Świętego i jego odpowiedziami. Nie ukrywam, że czytanie listu na firmowym papierze „Benedictus XVI Papa emeritus” było dla mnie czymś wzruszającym i emocjonującym. Niestety, aby przeczytać papieskie odpowiedzi, musiałem czekać na tłumaczenie tekstu z niemieckiego (sekretarka prosiła, by wypowiedzi Papieża emeryta były tłumaczone z oryginału): na włoski przetłumaczył go prof. Pietro Luca Azzaro, a na polski - o. Wiesław Szymona OP, któremu wyrażam moje serdeczne podziękowania. Jestem pewny, że wywiad z Papieżem emerytem będzie - jak życzył sobie tego sam Benedykt XVI w swym liście - wkładem w lepsze poznanie wielkiego Papieża Jana Pawła II.
CZYTAJ DALEJ

Komunikat Rzecznika Kurii Diecezji Radomskiej ws. ks. Krzysztofa Dukielskiego

2025-12-20 14:26

[ TEMATY ]

diecezja radomska

Red.

Oto treść komunikatu ks. Damiana Fołtyna, rzecznika Kurii Diecezji Radomskiej.

W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej publikacjami medialnymi dotyczącymi księdza Krzysztofa Dukielskiego, Kuria Diecezji Radomskiej pragnie zaznaczyć, że kwestie prawne związane z tą sprawą należy rozróżniać w dwóch odrębnych porządkach prawnych: państwowym oraz kanonicznym.
CZYTAJ DALEJ

Trzy punkty dobra. Dlaczego warto angażować się w Szkolne Koła Caritas

2025-12-22 10:31

[ TEMATY ]

Caritas

Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Wolontariat to nie tylko piękna postawa serca i szkoła odpowiedzialności – to także bardzo konkretny zysk w rekrutacji. Uczeń, który przepracuje co najmniej 30 godzin wolontariatu i otrzyma wpis na świadectwie, zyskuje aż 3 dodatkowe punkty. To niewiele wysiłku, a ogromna wartość: dla innych i… dla własnej przyszłości. Pośród wielu czynników kształtujących dojrzałe społeczeństwo obywatelskie wolontariat zajmuje miejsce szczególne. To przestrzeń uczenia się solidarności, odpowiedzialności za drugiego człowieka, wrażliwości i współodpowiedzialności za wspólnotę. I właśnie taką rolę od lat pełnią Szkolne Koła Caritas.

Szkolne Koło Caritas to katolicka organizacja uczniowska działająca w oparciu o wolontariat. Może powstać w szkole podstawowej, średniej i — jeśli istnieje taka tradycja — w dawnych gimnazjach. Nad działalnością czuwa nauczyciel-opiekun zatwierdzony przez dyrektora szkoły w porozumieniu z dyrektorem Caritas, natomiast nad formacją duchową – asystent kościelny, najczęściej katecheta. Celem Koła nie jest tylko „robienie akcji charytatywnych”, ale formowanie postawy chrześcijańskiej miłości, uwrażliwianie na cierpienie i potrzeby innych oraz uczenie praktycznego wypełniania przykazania miłości bliźniego w codziennym życiu szkolnym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję