Reklama

Bez kija na drogę

Zakończył się Rok Kapłański. O tym, jak przeżywało go Wyższe Seminarium Duchowne Archidiecezji Krakowskiej, opowiada rektor uczelni - ks. prof. Grzegorz Ryś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marcin Konik-Korn: - Przed tygodniem zakończył się Rok Kapłański w Kościele. W jaki sposób był on przeżywany w krakowskim Seminarium?

Reklama

Ks. prof. Grzegorz Ryś: - W naszej kaplicy seminaryjnej mamy kielich mszalny św. Jana Marii Vianneya. Ten kielich, z reguły rzadko używany, w tym roku używany był częściej. To jest kielich, który bardzo wiele mówi o kapłaństwie. Dokładnie obrazuje on duchowość Vianneya i jego rozumienie kapłaństwa. Proboszcz z Ars przez większość z nas jest uważany za absolutnego abnegata, który jadł gotowane ziemniaki dwa razy w tygodniu, żył w radykalnym ubóstwie, w wielkiej ascezie i uniżeniu. Jego kielich zaś jest bardzo piękny, złocony, bogato rzeźbiony. Wydaje się w pierwszym odbiorze „nie pasować” do świętego. Tymczasem ów kielich streszczał to, co św. Jan myślał: kapłan jest kimś słabym i małym, ale kapłaństwo jest ogromną wartością. Postawą właściwą dla kapłana powinno być uniżenie i upokorzenie. Vianney mówił o sobie, że jest zerem, które dopisuje się do jedynki. Zero nabiera wartości, kiedy jest do tej jedynki dopisane. Zmienia ono także wartość jedynki - czyni z niej liczbę dziesięć. W naszym kapłańskim życiu to kapłaństwo jest jedynką, a kapłan jest zerem.
Przez cały rok w kaplicy seminaryjnej wystawione były relikwie świętego, a pierwszy rocznik otrzymał za patrona św. Jana Vianneya. Do tego świętego nawiązywali także ojcowie duchowni podczas dni skupienia. Duchowe przesłanie tego roku docierało więc do kleryków na wiele sposobów.

- Czy Seminarium przeżywało ten rok tylko w odniesieniu do kleryków?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Rok kapłański był pomyślany przez Papieża przede wszystkim jako wydarzenie dla samych kapłanów. W tym duchu wyszliśmy z inicjatywą spotkań księży z naszej diecezji. Diecezja liczy około 1200 prezbiterów. To grono podzieliliśmy na sześć grup wiekowych, od najstarszych do najmłodszych, które co miesiąc zapraszaliśmy kolejno do seminarium na dzień skupienia pod przewodnictwem jednego z naszych biskupów. Spotykaliśmy się nie tylko na Eucharystii, ale także przy stole. Spotkaniom towarzyszyły konferencje, oparte na refleksjach bp. Karola Wojtyły o kapłaństwie, które wygłosił w Rzymie podczas Synodu Biskupów w 1971 r.
Szczególnie najstarsi księża rzadko mają podobne okazje do spotkań. Wielu z nich przeżyło już wiele okrągłych jubileuszy kapłaństwa, ale tym razem mieli możliwość powrócić do miejsca, z którego do kapłaństwa wyszli. Piękne było to, że seminarium mogło ponownie usłużyć prezbiterom. Najczęściej jest tak, że to prezbiterzy służą seminarium poprzez ofiary, modlitwę, rozeznawanie powołań wśród młodzieży.

- Wybranie kapłaństwa w czasach św. Jana Marii Vianneya było czynem heroicznym, graniczącym wręcz z męczeństwem. Czy na kleryków, którzy dziś decydują się na kapłaństwo, również czekają podobne zagrożenia?

Reklama

- Apostołowie zawsze mieli problemy. Kiedy Dwunastu rozchodziło się w świat, nic nie było proste. Szli oni w Rzym Kaliguli i Nerona. To nie były czasy normalne. Współczesna Polska jest o wiele bardziej normalna niż ta, którą wspominaliśmy przy okazji beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Pamiętam, że jak byłem na swoich pierwszych rekolekcjach w seminarium, to w domu miałem wizytę bezpieki, która przetrząsała moje książki, pozostawione u rodziców. Dziś bezpieka po domach nie chodzi. Nie żyjemy w czasach miażdżącego systemu totalitarnego. Nie o to też chodzi, aby wychodzący z seminarium księża ustawiali się w pozycji strachu przed światem lub żeby się przeciw temu światu zbroili. Chrystus mówił do uczniów, których rozsyłał, aby nie brali laski na drogę. Laska w tamtych czasach była narzędziem do odpędzania się od zbirów lub gryzących psów. Chrystus mówi, że nie musimy bronić się przed ludźmi.

- Jakie zatem narzędzia kapłan wynosi z Seminarium?

- Czas, w który aktualnie wchodzi Kościół, to czas ewangelizacji. Spada liczba ludzi uczęszczających do kościoła, spada zaangażowanie młodzieży, są małżeństwa w kryzysie i związki niesakramentalne. Nie ma już prostych form duszpasterskich. Jest wiele kwestii, które pokazują, jak społeczeństwo się dechrystianizuje. Coś, co było dla ludzi zrozumiałe dwadzieścia lat temu, dziś jest niezrozumiałe. Kapłani muszą więc pracować na innym, głębszym poziomie. W ewangelizacji kluczowym narzędziem jest świadectwo. Tu się otwiera podobieństwo do Vianneya. On najpierw intrygował ludzi tym, jak żył. Chciałbym, by nasi seminarzyści zapamiętali, że owocność ich posługi będzie bardziej zależała np. od tego, czy są ubodzy, niż od tego, jakie głoszą kazania. Zanim będą mówić kazania, muszą stać się na tyle ostrym znakiem zapytania, aby ktoś w ogóle chciał ich słuchać. Potrzebne jest świadectwo radykalnego życia ewangelicznego. Przeciwnicy Kościoła istnieli zawsze, ale dziś mamy problem przede wszystkim z ludźmi ochrzczonymi, którzy nie do końca wiedzą, o co w chrześcijaństwie chodzi. Ostatni sobór uczy, że powinniśmy na nowo odkrywać swój chrzest. Dopiero tych ludzi, zebranych na nowo, można otoczyć klasycznym duszpasterstwem.

- Wielu ludzi czyni jednak zarzut w stosunku do młodych kapłanów, że posiadają wiedzę, ale brak im praktyki i pogłębionej duchowości...

- Teraz w seminariach jest znacznie więcej praktyki niż bywało dawniej. Po każdym roku klerycy odbywają jakąś formę praktyki: na oddziałach szpitalnych, rekolekcjach, w parafiach. Już jako diakoni aż pięć dni w tygodniu spędzają w parafii, a jedynie dwa w seminarium. Są blisko życia i blisko ludzi. W tym zarzucie jest jednak kilka pułapek. Po pierwsze, nie można posłać do ludzi kapłana nieprzygotowanego. Sprawa jest poważna, bo ludzie przychodzą z najistotniejszymi problemami w życiu. Kapłan niedouczony lub też nie dość uformowany duchowo nie tylko sam pogubi się w wierze, ale też potężnie skrzywdzi ludzi. Nie można posłać kleryka bez odpowiedniej wiedzy np. do młodzieży, która zadaje najtrudniejsze pytania, bo co on im powie? Tu nie ma chodzenia na skróty. Czas seminarium musi być czasem formacyjnym. Nie wystarczy chęć działania. Człowiek musi być kompetentny. Na pewno nie ustawiałbym napięcia między znajomością człowieka a duchowością. Kto jest blisko Boga, jest blisko człowieka, nie może traktować człowieka nie po ludzku. Księża nie dzielą się wszak tylko wiedzą, czy własnym doświadczeniem, ale także kierują do ludzi słowa pochodzące od Boga. To wymaga godzin spędzonych i na modlitwie, i nad książką. Trzy klucze formacji seminaryjnej to: Pismo Święte, liturgia i życie wspólnotowe.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Łazarz

Niedziela przemyska 10/2013, str. 8

[ TEMATY ]

św. Łazarz

Wskrzeszenie Łazarza, fot. Flickr CC BY-SA 2.0

Raz w życiu się uśmiechnął, kiedy zobaczył kradzież glinianego garnka. Powiedzieć miał wówczas: „Garstka prochu kradnie inną garstkę prochu”… Ks. Stanisław Pasierb w tomiku wierszy „Rzeczy ostatnie i inne wiersze” pisał pięknie o odczuciach Łazarza: „(...) warto było, ale po to tylko, żeby się dowiedzieć, że On (Chrystus) zanim mnie wskrzesił, płakał ponieważ umarłem...”.

Kiedy Caravaggio, niezrównany mistrz światłocienia, namalował dla bogatego włoskiego kupca, w kościele w Messynie, „Wskrzeszenie Łazarza” obraz nie spotkał się z aprobatą widzów. Porywczy z natury, pełen kontrastów artysta, na oczach zdumionych wiernych pociął malowidło brzytwą, czym wprawił w konsternację nie tylko swego mecenasa, ale i mieszkańców Messyny. Podziel się cytatem Wkrótce w 1609 r., w kościele Służebników Chorych artysta ponownie podjął temat. Martwy, wyciągnięty z grobu Łazarz leży w strumieniu charakterystycznego dla twórczości malarza światła. Pełna patosu scena zyskuje dzięki umiejętnemu zastosowaniu kontrastu światła i cienia. Wśród widzów tej niezwykłej sceny znajduje się także… sam artysta. Wedle Ewangelii św. Jana, z której znamy opis tego wydarzenia, śmierć Łazarza z Betanii wstrząsnęła jego siostrami Martą i Marią. Czasem zdarza się tak (a wszyscy jakoś podświadomie boimy się takiej sytuacji), że kiedy akurat jesteśmy daleko od rodzinnego domu, umiera człowiek nam bliski.
CZYTAJ DALEJ

Ingres kard. Grzegorza Rysia będzie transmitowany w telewizji

2025-12-17 21:19

[ TEMATY ]

kard. Ryś

Piotr Drzewiecki

Ingres kard. Grzegorza Rysia odbędzie się w bazylice archikatedralnej na Wawelu. Weźmie w nim udział abp Antonio Guido Filipazzi, nuncjusz apostolski w Polsce.

Podziel się cytatem Nuncjatura Apostolska poinformowała o decyzji Ojca Świętego Leona XIV w sprawie nominacji dla kard. Rysia w dniu 26 listopada br. W lipcu 2011 r. papież Benedykt XVI mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej, a sakrę biskupią otrzymał z rąk kard. Stanisława Dziwisza 28 września tego samego roku. Na zawołanie biskupie wybrał słowa "Virtus in infirmitate" (Moc w słabości). 14 września 2017r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka arcybiskupem metropolitą łódzkim, natomiast 9 lipca 2023 roku - kardynałem. Oficjalna kreacja kardynalska odbyła się na placu św. Piotra 30 września 2023 r. Kościołem tytularnym kard. Grzegorza Rysia stał się kościół św. Cyryla i Metodego w Rzymie. Nowy arcybiskup metropolita krakowski jest członkiem Dykasterii ds. Biskupów oraz Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, a w ramach Konferencji Episkopatu Polski członkiem Rady Stałej KEP, przewodniczącym Rady ds. Dialogu Religijnego, przewodniczącym Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem, członkiem Rady ds. Ekumenizmu, członkiem Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, a także Rady ds. Rodziny.
CZYTAJ DALEJ

Syria: dramatyczny spadek obecności chrześcijan

2025-12-18 08:27

[ TEMATY ]

Syria

chrześcijanie

Vatican Media

Po prawie 14 latach wojny chrześcijaństwo w Syrii przetrwało, ale jest dramatycznie osłabione. Nowy raport organizacji L’Œuvre d’Orient, cytowany przez portal Zenit, pokazuje skalę kryzysu: w ciągu 14 lat liczba chrześcijan spadła o 84 procent. To jeden z najszybszych demograficznych upadków wspólnoty religijnej na świecie.

„Istniejemy. Nie chcemy umrzeć i zostać zapomniani” – mówi Elias, młody student medycyny z Damaszku. Jego słowa streszczają lęk tysięcy syryjskich chrześcijan. Wielu z nich nie czuje się już u siebie. „Nie rozumiemy, dlaczego nie jesteśmy akceptowani, skoro chrześcijanie zawsze starali się kochać wszystkich” – dodaje Firas z tej samej parafii w Damaszku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję