Reklama

Wiara

Jak dojść i wytrwać na najwyższym stopniu miłości

[ TEMATY ]

miłość

Antranias/pixabay

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ten, kto dąży do doskonałości, powinien więc najpierw przejść ze stopnia bojaźni na wyższy stopień nadziei. Jeśli ów pierwszy stopień słusznie nazywamy stopniem sług, bo odnoszą się do niego słowa: Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono [mówcie]: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy”, to ten drugi możemy nazwać stopniem najemników, którzy spodziewają się zapłaty. Istotnie, kto osiągnął ten stopień, jest prawie pewny odpuszczenia grzechów i wolny od lęku przed karą, a świadom swych dobrych uczynków zdaje się oczekiwać umówionej nagrody. Nie zdołał on jednak osiągnąć jeszcze miłości syna, który, ufając w hojność Ojcowskiego przebaczenia, nie wątpi, iż wszystko, co należy do Ojca, należy i do niego.

Reklama

Na ten właśnie stopień nie miał śmiałości wstąpić ów syn marnotrawny, który wraz z roztrwonieniem majątku ojca pozbawił się także imienia syna, wyznając: Nie jestem już godzien nazywać się twoim synem. Po tym jednak, jak zakosztował strąków dla świń, których zresztą też nie pozwalano mu jeść do sytości, to znaczy kiedy zakosztował wstrętnego pokarmu wad, zastanowił się głęboko. Przejęty zbawienną bojaźnią zaczął brzydzić się nieczystością wieprzów i lękać strasznej kary głodu. Jako sługa rozmyślał wiele o zapłacie, jaką otrzymują najemnicy i zapragnął być jednym z nich, mówiąc: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W tym pokornym głosie pokuty odzywa się już jednak synowskie uczucie, na które ojciec, wybiegając mu naprzeciw, odpowiada z jeszcze większą miłością. Nie zadowala się bowiem udzieleniem jakichś pośledniejszych łask, lecz bezzwłocznie, przekraczając dwa pierwsze stopnie, przywraca mu pierwotną godność synowską. Spieszmy się więc i my, aby poprzez łaskę nierozerwalnej miłości wstąpić na ów trzeci stopień synów, którzy wszystko, co należy do Ojca, uważają za swoją własność. Spieszmy się, abyśmy byli godni przyjąć w sercu obraz i podobieństwo naszego niebieskiego Ojca, i abyśmy za przykładem prawdziwego Syna mogli wyznać: Wszystko, co ma Ojciec, jest moje.

O tym, że słowa te odnoszą się do również nas, mówi błogosławiony Paweł: Wszystko jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze. Do przyjęcia podobieństwa do Ojca wzywa nas natomiast przykazanie Zbawiciela: Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

Ci bowiem, którzy stoją jeszcze na stopniu bojaźni lub nadziei, nie są trwale przywiązani do dobra. Zdarza się więc, że z powodu oziębłości, jakiejś uciechy lub przyjemności słabnie zapał ich ducha, zanika więc na chwilę bojaźń piekła lub pragnienie przyszłych dóbr.

Obydwa te niższe stopnie zapewniają nam jednak możliwość postępu. Jeśli bowiem zaczęliśmy unikać wad z bojaźni przed karą lub spodziewając się nagrody, możemy też przejść na stopień miłości. Wspomina o tym Pismo Święte, mówiąc: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości. My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.

A zatem aby dojść do stopnia prawdziwej doskonałości musimy odpowiedzieć Bogu na Jego bezinteresowną miłość. Tak jak On pierwszy nas umiłował, tylko po to, by obdarzyć nas łaską zbawienia, tak i my powinniśmy miłować Go jedynie dla Niego samego, bez względu na jakiekolwiek inne dobro. Rozgrzewając zapałem duszę, starajmy się więc przechodzić z bojaźni do nadziei, a z nadziei do miłości Boga i umiłowania cnót samych w sobie. Jedynie wtedy bowiem, gdy kochamy jakieś dobro dla samego dobra, możemy wytrwać przy nim niewzruszenie, na tyle oczywiście, na ile to możliwe dla ludzkiej natury.

2015-06-22 14:51

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Pawlukiewicz: dlaczego tak trudno jest kogoś przekonać o miłości? Bo miłość się daje za darmo

[ TEMATY ]

ksiądz

miłość

YouTube.com

Miłość daje się za darmo, dlatego najwięksi ludzie Kościoła to ci, którzy nie mają czym zapłacić za świętość – mówił ks. Piotr Pawlukiewicz w czasie Mszy św. we wspomnienie św. Siostry Faustyny w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.

W środę 5 października, we wspomnienie św. Siostry Faustyny Kowalskiej w klasztornej kaplicy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach odbyło się wieczorne czuwanie. Mszy św. przewodniczył honorowy kustosz łagiewnickiego sanktuarium bp Jan Zając.
CZYTAJ DALEJ

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

750 lat parafii w Kożuchowie

2025-11-10 09:19

[ TEMATY ]

jubileusz

Kożuchów

Parafia pw. Matki Bożej Gromnicznej

Karolina Krasowska

Podczas finałowego koncertu, jak przystało na parafię, której patronuje Matka Boża Gromniczna, nie zabrakło pieśni maryjnych

Podczas finałowego koncertu, jak przystało na parafię, której patronuje Matka Boża Gromniczna, nie zabrakło pieśni maryjnych

Poświęcenie odrestaurowanych obrazów i tabernakulum, a także dziękczynny koncert złożyły się na uroczyste świętowanie jubileuszu 750-lecia parafii pw. Matki Bożej Gromnicznej w Kożuchowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję