Reklama

Rodzina

Moje dziecko jest narkomanem

Po narkotyki, środki odurzające, sięgają coraz częściej dzieci, także te z tzw.dobrych domów. „Żadna rodzina nie powinna czuć się bezpiecznie”, mówi Anna, mama Michała.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pokazali jej gadżety, które w ogóle nie kojarzą się z zażywaniem środków odurzających: np. metalowe fifki, sprytne pojemniczki w kształcie scyzoryka czy grubej śruby, które służą do chowania narkotyku. Była też dziecięca piłeczka, która okazała się młynkiem do marihuany. Ale najbardziej przeraziły Annę niewinne różowe lizaki zawierające narkotyk i pudełko odurzających cukierków. Wtedy Anna przypomniała sobie radość syna, gdy dostał SMS informujący o paczce dostarczonej właśnie do paczkomatu... Już wiedziała z czym.

Historia jak setki innych

Ciemna klatka w starej kamienicy i zaskakująco jasne, przestronne mieszkanie. Na ścianach – czarno--białe zdjęcia. Świat widziany oczami kogoś samotnego lub szukającego swojego miejsca w życiu. – To foty Michała – mówi Anna. Poznałyśmy się kilka dni wcześniej. Wtedy się przedstawiła: – Jestem matką narkomana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Anna od lat słyszy, że jest ogarnięta, dobrze zorganizowana, kontaktowa. Może dlatego tym trudniej przychodzi jej przyznać się do klęski. Pracuje z młodzieżą. Problemy swoich podopiecznych wyczuwa na odległość. Jakim cudem w przypadku syna zawiodła ją intuicja? – pyta samą siebie. Obiecała, że opowie mi swoją historię – chce w ten sposób ustrzec innych...

– Zadzwonili z policji. Powiedzieli, że jakiś zatrzymany handlarz narkotykami miał w telefonie nazwisko Michała i całkiem sporą historię kontaktów. Świat mi się zawalił...

Reklama

Anna jest wdową, od lat sama wychowuje syna. W ciężkich czasach wsparciem był jej mały mężczyzna. Zawsze grzeczny, zapobiegliwy. Nad wiek rozumny. Prawda była jednak taka, że gdy wreszcie stanęła na nogi, zobaczyła coś, co ją zaniepokoiło. Piętnastoletni Michał to nie był już jej dawny Michaś. – Coś między nami pękło. Utraciliśmy umiejętność rozmawiania. Wymiana zdań kończyła się zazwyczaj sprzeczką lub awanturą. Stale podniesiony głos. Mijanie się w drzwiach. Kartki na lodówce: „W piątek angielski”, „Potrzebuję kasy na klasowy wyjazd”. Tak żyć się nie da. Prosiła: – Porozmawiaj ze mną. Słyszała: – Daj mi spokój!

Dzisiaj przekonuje, żeby zaufać intuicji. Ludzi, którzy kochają, Bóg wyposaża w dodatkowy instynkt. Czuła pod skórą, że coś jest nie tak, że coś się z nim złego dzieje. Po kryjomu robiła Michałowi rewizje w pokoju, w ciuchach. Bez pukania wchodziła, gdy się kąpał, by sprawdzić, czy na rękach ma ślady po igłach. I nic – ani strzykawek, ani podejrzanych tabletek. Nie miała pojęcia, co zrobić z tym niejasnym matczynym przeczuciem. Trochę się wstydziła mówić ludziom o swoich podejrzeniach. Gdy pytała Michała, ten tylko się śmiał. I wtedy zadzwonił telefon.

Każde uzależnienie zaczyna się od tego pierwszego, niewinnego razu. Rzecz w tym, że nigdy nie ma gwarancji, czy branie pozostanie tylko jednorazowym eksperymentem czy stanie się początkiem koszmaru – usłyszała od pierwszego terapeuty.

Inny wymiar rzeczywistości

Policja przysłała jej kuratora. To oznacza, że według wymiaru sprawiedliwości już nie radzi sobie z wychowaniem syna. Sympatyczny brodacz okazał się człowiekiem z ogromnym doświadczeniem i sercem na właściwym miejscu.

Reklama

Pytam, czy nadal najbardziej popularna wśród młodzieży jest marihuana i co sądzi o pomyśle jej legalizacji. Brodacz denerwuje się natychmiast: – Połowa pacjentów ośrodków odwykowych zaczynała od marihuany – mówi tubalnym głosem. – Dzieci uzależniają się szybciej niż dorośli. I najczęściej zaczynają od tego, co podejrzą u rodziców: papierochy, alkohol, „marycha”... Potem kumple namówią na jeden joint, a szczeniak wierzy bardziej im niż mamie, tacie, pani od polskiego i księdzu katechecie razem wziętym.

Specjaliści mówią o czterech fazach uzależnienia. Rodzice powinni znać je jak pacierz, bez względu na to, jak dobre zdanie mają o własnej latorośli. W pierwszej fazie bierze się niewinnie, okazjonalnie. Jacyś koledzy popalający na boisku, imieniny koleżanki z klasy, wycieczka szkolna Szlakiem Orlich Gniazd. Zazwyczaj nikt z dorosłych nie zauważa problemu. Gdy w szkole Michała wybuchł skandal z billingiem dilerskiej komórki, rodzice zaczęli głośno komentować: „A gdzie była szkoła?!”, nauczyciele patrzyli na Annę z wyrzutem, a dyrekcja zawiesiła Michała w prawach ucznia. Zero refleksji, że po drodze zawinili wszyscy.

– Czy mówi ci coś zasada ograniczonego zaufania? Doradzono mi: bądź zdecydowana, żadnego ciepełka i pocieszania. Wykrzycz, jak bardzo cię zawiódł, powiedz, co czujesz. Raz a dobrze, ale nie sącz gniewu, nie dziel złości na porcje. Krótki cios między oczy wystarczy – Anna finguje go, jakby ciągle ćwiczyła w sobie tę chropowatość.

Reklama

W drugiej fazie narkotyki wkraczają już w codzienność. To źle. Jesteśmy w przedsionku piekła. Haszyszem i olejem haszyszowym wzmacniają efekty działania marihuany. Bawiąc się, potęgują euforię „pigułami” (np. ecstasy), stresy natomiast łagodzą barbituranami. Dla odzyskania zdolności do działania czy też nadrobienia zaległości w szkole biorą amfetaminę lub inny „pobudzacz”. Na rynku jest też masa tanich dopalaczy. W drugiej fazie zachowanie dziecka zmienia się w sposób zauważalny. Pojawiają się skutki uboczne, zmienia się krąg znajomych. Charakterystyczne dla tej fazy jest paranoiczne nastawienie do otoczenia. Dziecka całymi godzinami nie ma w domu lub siedzi zamknięte w swoim pokoju, odgrodzone dodatkowo barierą głośnej muzyki. Próby ingerencji ze strony rodziców wywołują często wybuchy słownej agresji.

Nauczyć się patrzeć

Tak właśnie było z Michałem. Problem leży w tym, że przemiana osobowości nie była w jego przypadku raptowna... Koszmar narastał, jakby zło zbierało siły. Anna wyrzucała sobie, że to efekt tego, iż syn wychowuje się bez ojca. Dopiero na terapii rodzinnej spotkała pełne rodziny, które popełniły te same błędy. Nie ma reguł. Nie ma łatwych rozwiązań.

– Wiesz, jak trudno przyznać przed sobą, że coś się zawaliło? Choć człowiek sobie żyły wypruwał dla dziecka, a ono tak... Nie chciałam iść na grupową terapię! Pomóżcie mojemu choremu synowi, uzdrówcie go! – Anna znów gestem pokazuje skalę tamtych emocji. – Usłyszałam wtedy mądrą myśl: że jak jest awaria w samolocie, to najpierw maski tlenowe muszą założyć dorośli, żeby mieć siłę na ratowanie dziecka...

Reklama

Portret Michała wisi na środku ściany, na słonecznej plamie. Na tej ładnej, jasnej twarzy kładzie się jakiś cień smutku, jakaś gorycz w oczach. Zbyt dorosły na swoje naście lat. Niedawno przyznał się matce, że gdy robił to zdjęcie, palił „niewinną” marihuanę raz, dwa razy w tygodniu. Było „zajefajnie”, więc spróbował „amfy”. Podobno raptem kilka razy. Anna już nie wierzyła. Była świadkiem ostrego przesłuchania syna przez policję. Mówiono o domu poprawczym i o tym, co się tam dzieje, gdy nikt nie patrzy. Michał tężał z każdą chwilą. Na korytarzu jeden z policjantów powiedział do niej: – Niech pani Bogu dziękuje, że wpadł teraz, na początku „kariery”. To nieopierzony pisklak. Jak będzie pani mądra, wyciągniemy go z tego bagna.

Jak poznać, że ktoś bierze? To wcale nie jest łatwe, zwłaszcza że w rodzinach spędza się coraz mniej czasu razem. – Jeśli dziecko robi się apatyczne, przestaje mu się cokolwiek chcieć, niech wam się w głowach zapalą wszystkie ostrzegawcze lampki – tłumaczy Anna. – Jeśli jeszcze na dodatek nie może się skupić na nauce, zbiera gorsze stopnie, a wy nie umiecie z nim dojść do porozumienia, jest niemal pewne, że dziecko rozsmakowało się w narkotykach.

Rozmowa czyni cuda

Wszyscy terapeuci, specjaliści od trudnej młodzieży powtarzają do znudzenia: rozmawiajcie ze swoimi dziećmi. I niech to będzie dialog, a nie monologi.

– Bardzo istotnym elementem walki z zażywaniem narkotyków jest izolacja dziecka od środowiska, które bierze. Nie każdego jednak stać na zmianę miejsca zamieszkania, na nową szkołę czy prywatnego ochroniarza dla dzieciaka – klaruje brodaty kurator. – Znałem rodziny, które podejmowały takie ryzyko, i to nie zawsze skutkowało. Bo zmienić trzeba im myślenie – puka się w czoło – a nie adres zamieszkania.

W fazie trzeciej życie podporządkowane jest zdobywaniu narkotyków. Dla nich zaczyna się kraść, prostytuować, wynosić z domu cenne rzeczy, podbierać rodzicom kartę do bankomatu. Anna dopiero od policji dowiedziała się, że metodą na stały dostęp do narkotyków jest też handel nimi.

Reklama

Faza czwarta jest najcięższa, niewielu udaje się z niej wrócić do pełnego zdrowia. Anka walczy o Michała, chłopak walczy o samego siebie. Każdy dzień jest zwycięstwem, małym krokiem do przodu. Od kilku miesięcy chodzi na terapię. Anna także, bo chce lepiej rozumieć swojego skomplikowanego syna. Oboje odkryli, że mogą znaleźć do siebie drogę powrotną. Rozmawiają godzinami. Michał robi zdjęcia...

Przydatny słownik

Bad trip (ang. zła podróż) – jest skutkiem wypalenia zbyt dużej ilości substancji psychoaktywnej, głównie psychodelików. Pojawiają się halucynacje, urojenia oraz napady lękowe o różnym nasileniu.

Dzieci mrówki – dzieci skupujące w aptekach leki ogólnodostępne, czyli bez recepty, które w składzie mają substancje psychoaktywne, np. kodeinę.

Syntetyki – substancje, które silnie oddziałują na mózg, pobudzają go (amfetamina, metamfetamina, tabletki ecstasy), otępiają i uspokajają (opioidy), wywołują omamy (grzyby halucynogenne, LSD).

Mefedron – dostępny w postaci kryształków, proszku, tabletek lub kapsułek. Efekty zażycia przypominają działanie amfetaminy lub ecstasy. Ze względu na krótszy czas działania jest porównywany do kokainy. Powoduje duży skok ciśnienia krwi i wylewy krwi do mózgu, które często skutkują śmiercią. Bardzo silnie uzależnia psychicznie.

Ecstasy (MDMA) – w środowisku młodych uważa się, że to w miarę bezpieczny „proszek”, zapewniający „dobrą” zabawę. W rzeczywistości sieje on w organizmie ogromne zniszczenia. Narkotyk ten często zawiera domieszki innych substancji zwiększających efekt – np. amfetaminy.

Pixy – tani, łatwo dostępny, lubiany przez nastolatków. To tabletki o mniej więcej takim samym działaniu jak ecstasy. Narkotyk ten, nazywany „rozweselaczem”, brany jest głównie na imprezach.

DXM – substancja ta znajduje się np. w lekach na kaszel. Powoduje stany euforyczne i halucynacje, szybko uzależnia. Młodzi łykają je garściami ( np. 8 sztuk powoduje już efekt). Po zażyciu pojawiają się problemy z chodzeniem (sztywniejące nogi), drgawki, duże źrenice, ciągłe drapanie skóry (stany alergiczne), trudności z mówieniem oraz wymioty. Jeśli uważamy, że nasze dziecko jest pod wpływem DXM, zalecane jest natychmiastowe udanie się na pogotowie.

Chemsex – w wolnym tłumaczeniu: „zażyj i baw się dobrze” – to trzy substancje: GHB/GBL (nazywana potocznie pigułką gwałtu) oraz mefedron i metamfetamina.

„Wiem, jak trudno pogodzić się z tym, że nasze dziecko jest uzależnione, i myśleć o tym, jak codziennie jego życie jest coraz większym koszmarem, i jak codziennie stacza się coraz niżej i niżej, aż do dna... Nie wstydźmy się tego, że nasze dziecko bierze. Pomagajmy sobie, mamy taki sam problem. (...) Nie czekaj, aż Twoja córka czy syn stanie się zaawansowanym narkomanem. Nie wolno nam ukrywać nałogu dziecka, nie wolno nam milczeć. (...) Pamiętajcie – czas nie leczy narkomana. Przeciwnie, działa na niekorzyść uzależnionego. Będzie coraz gorzej. (...)” (Z ulotki Towarzystwa Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U”).

2022-07-12 12:47

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy kandydat na prezydenta bierze narkotyki?

[ TEMATY ]

narkotyki

wybory prezydenckie

Karol Nawrocki

red/um.warszawy/Karol Porwich

Przejrzystość jest filarem demokracji. Dlatego też Polacy mają prawo wiedzieć, w jakiej kondycji psychofizycznej są kandydaci na prezydenta RP i zarazem Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Testy na narkotyki popiera także prezydent Andrzej Duda.

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki i jego sztab zaproponowali, by obaj kandydaci przebadani zostali na obecność substancji psychoaktywnych, czyli narkotyków. Rafał Trzaskowski i jego sztab wyborczy nie zgadza się na badania, a w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem przyznał się jedynie do tzw. miękkich narkotyków w młodości. – Dziś wystarczy jeden włos, by sprawdzić, czy i jakie były zażywane narkotyki w ciągu ostatnich 90 dni – przekonuje poseł Adam Bielan.
CZYTAJ DALEJ

Ofiara konfesjonału – św. Rafał Kalinowski

Niedziela podlaska 44/2018, str. VII

[ TEMATY ]

św. Rafał Kalinowski

Archiwum

Św. Rafał Kalinowski

Św. Rafał Kalinowski

Św. Rafał pokazuje nam, że zebrane w życiu trudne doświadczenia mogą w późniejszym czasie wydać piękny owoc. Służba wojskowa u Rosjan, udział w powstaniu styczniowym i ciężka praca na Syberii doprowadziły do tego, iż stał się cenionym spowiednikiem i kierownikiem duchowym

Święty przyszedł na świat 1 września 1835 r. w Wilnie. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Jego ojciec, profesor matematyki na Uniwersytecie Wileńskim, troszczył się o edukację i wychowanie patriotyczne syna. W 1852 r. Józef rozpoczął naukę w Mikołajewskiej Szkole Inżynierii Wojskowej w Petersburgu, wstępując jednocześnie do wojska rosyjskiego. Po trzech latach uzyskał tytuł inżyniera i został adiunktem matematyki i mechaniki budowlanej. Równocześnie rozwijała się jego kariera wojskowa i awansował do stopnia porucznika. Wtedy właśnie przestał przystępować do sakramentów świętych, do kościoła chodził rzadko, przeżywał rozterki wewnętrzne, a także kłopoty związane ze swoją narodowością, służbą w wojsku rosyjskim. Wciąż jednak stawiał sobie pytanie o sens życia, szukając na nie odpowiedzi w dziełach filozoficznych i teologicznych. Czując, że zbliża się powstanie, podał się do dymisji, aby móc służyć swoją wiedzą wojskową i umiejętnościami rodakom. Został członkiem Rządu Narodowego i objął stanowisko ministra wojny w rejonie Wilna. Przystępując do powstania Kalinowski uważał, że nie ma ono szans powodzenia, ponieważ znał dobrze sytuację militarną wojsk rosyjskich, stacjonujących na owych terenach. Mimo to uznał, że nie wolno mu stać na uboczu „sprawy uważanej wówczas za istotnie narodową”. Po niepowodzeniu powstania, 24 marca 1864 r., został aresztowany i skazany początkowo na karę śmierci, którą dzięki protekcji rodziny i znajomych z czasów służby w wojsku rosyjskim, zamieniono na 10 lat przymusowych prac w warzelniach soli na Syberii.
CZYTAJ DALEJ

Uroczystości pogrzebowe ś.p. ks. prał. Mariana Wala

2025-11-20 20:52

Marek Białka

- Jeszcze tydzień temu był w naszym kościele – wspominał zmarłego kapłana ks. Tomasz Szewczyk.

Kilka minut przed godziną 18-tą, 18 grudnia trumna z ciałem ś.p. ks. prałata Mariana Wala została wprowadzona do kościoła parafialnego w Mokrzyskach, gdzie przez wiele lat zmarły kapłan był proboszczem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję