Reklama

Milionerzy

Niedziela kielecka 22/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czasy się zmieniają, nasze ambicje rosną: chcemy być bogatsi, ładniejsi i ... niekoniecznie mądrzejsi. Większość z nas chce daleko zajść, chociaż tak naprawdę nie wiemy, czy jak już "tam zajdziemy", to będziemy zadowoleni.
O tym, że trzeba wysoko zajść, przekonani są chyba wszyscy. W mediach ciągle słyszymy: "musisz się wybić, musisz być najlepszy". I my w to wierzymy. Wierzymy, że tylko człowiek, który ma mercedesa, dom z ogrodem i basenem, oraz mnóstwo pieniędzy na koncie może być szczęśliwy.
W Stanach Zjednoczonych, gdzie liczba milionerów na metr kwadratowy należy do największych w świecie, pewna stacja telewizyjna wpadła na pomysł zaproszenia do studia osób, które w ciągu ostatnich kilku lat wygrały miliony dolarów w amerykańskich grach liczbowych. Chciano, pokazać zwykłym ludziom, jak się żyje tym, do których uśmiechnął się los.
Pomysł szybko został zrealizowany - na apel stacji telewizyjnej odpowiedziało kilkudziesięciu milionerów. Stacja wynajęła hotel na Florydzie i zorganizowała bankiet.
Według zamierzeń producenta miało być śmiesznie, optymistycznie, radośnie. Było jednak inaczej. Wszystkim "nowobogackim" zadawano te same pytania, a pierwsze z nich brzmiało: "Czy jesteś szczęśliwy?". I co się okazało? Na kilkudziesięciu milionerów tylko kilka osób przytaknęło. Reszta wspominała "stare, czasy", kiedy to jako mechanicy samochodowi, sprzątaczki czy fryzjerzy wiedli spokojne życie w małym miasteczku. Po wygranej wszystko się zmieniło - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeden z milionerów stwierdził: "W ciągu tygodnia moja kochana żona strasznie mi zbrzydła, zauważyłem, że jest gruba i już nie tak atrakcyjna jak kiedyś, chociaż do tej pory mi to nie przeszkadzało...". Oczywiście, milioner szybko zmienił sobie żonę; potem była kolejna, bo ta też szybko "zbrzydła". Stracił kontakt z dziećmi, rodzina przestała się do niego odzywać, bo jak stwierdził, "bał się, że chcą od niego pożyczyć pieniędzy". Stał się bogatym - "biednym" człowiekiem, który szukał ukojenia w ramionach kolejnych kobiet, w alkoholu i narkotykach. Gdy dziennikarz go zapytał, dlaczego nie wróci do tego, co stracił, milioner odpowiedział: "Już nie potrafię żyć jak kiedyś, już jest za późno". Podobne wypowiedzi padały z ust innych bogaczy. Też oszaleli na punkcie pieniędzy. Panie się odchudzały, miały na koncie po kilka operacji plastycznych, bezgranicznie używały życia. I wszyscy tylko wspominali "stare, dobre czasy".
Myślę o tym ilekroć przechodzę obok plakatów z magicznym słowem "kumulacja", przed którymi tłoczą się ludzie z kuponami. Patrzę, jak z wypiekami na twarzy, marząc o wygranej stoją przed kolekturą. Mając nadzieję, że gdy wygrają, ich życie się zmieni. Nie wiedzą tylko jak bardzo to życie się zmieni. Niektórzy milionerzy za taką wiedzę zapłaciliby miliony....

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziś rozważamy radość i uniesienie Maryi!

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock/AI

Rozważania do Ewangelii Łk 1, 46-56.

Poniedziałek, 22 grudnia. Dzień Powszedni .
CZYTAJ DALEJ

Apateizm przed Bożym Narodzeniem: pięknie, błyszcząco a w środku pusto

2025-12-22 17:20

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Vatican News

Świętowanie Bożego Narodzenia jest przedmiotem niepokoju zarówno socjologów, teologów i duszpasterzy – uważa ks. prof. dr hab. Marek Chmielewski, kierownik Katedry Duchowości Systematycznej i Praktycznej w Instytucie Nauk Teologicznych na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

Jako uzasadnienie, przywołuje artykuł Jonathana Raucha z czasopisma „The Atlantic”, w którym pojawia się termin „apateizm”. - To mieszanka apatii, ateizmu, czegoś, co przypomina znużenie, zmęczenie i zniechęcenie do rzeczywistości. Taka postawa przejawia się nie tylko w chrześcijaństwie, ale też w wielu innych religiach. Zachowane zostają pewne elementy tradycji, ale z wyeliminowaniem zasadniczych treści – wyjaśnia teolog.
CZYTAJ DALEJ

Bóg blisko ludzi

2025-12-22 19:26

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W Sandomierzu można już oglądać „żywą szopkę”, która na trwałe wpisała się w świąteczny krajobraz miasta. Tradycyjnie przygotowywana jest ona przy diecezjalnym Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Trześniowskiej.

Tegoroczna inauguracja „żywej szopki” odbyła się 22 grudnia wieczorem. Wśród obecnych znaleźli się: biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, ks. Bogusław Pitucha – dyrektor Caritas, wicestarosta sandomierski Grażyna Szklarska, przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Bolewski, a także mieszkańcy schroniska oraz podopieczni placówek Caritas. Przy śpiewie kolęd, który prowadziła Wspólnota „Przyjaciele Oblubieńca”, figurka Dzieciątka Jezus została przeniesiona do szopki przez dzieci wcielające się w role Maryi, Józefa oraz aniołów. Następnie Biskup Sandomierski odmówił modlitwę, po czym przybyli na koniach Trzej Królowie i oddali pokłon Dzieciątku. Inaugurując żywą szopkę, bp Krzysztof Nitkiewicz wyjaśnił jej sens.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję