Reklama

Felietony

Naiwni czarodzieje

To było zderzanie naiwnej i ufnej młodości ze światem zewnętrznym – wszystkie piękne nadzieje natrafiały na różne bariery.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niektórzy pamiętają jeszcze urokliwy film Niewinni czarodzieje. I nic to, że nie wszystkim żyło się tak beztrosko i boleśnie jak na tym filmie – jednak utożsamialiśmy się z bohaterami przedstawionej historyjki. Osią życia towarzyskiego też były prywatki i studenckie kluby; czasem takie młode towarzystwo zaplątało się do jakiejś knajpy, ale rodzice ostrzegali, żeby do nich nie chodzić, bo w takich miejscach grasują tajniacy i łatwo zrobić sobie „krechę” na życiorysie. Nocą popularny bywał Dworzec Główny, bo tylko tam można było dopić się piwem czy kupić papierosy. Czasem, przy powrocie do domu, milicja legitymowała takich nocnych marków, zupełnie bez powodu, a szczególnie studentów. Bo już absolutnie niedopuszczalne było jakiekolwiek swobodne zachowanie się na ulicy, jakieś śpiewy czy przepychanki. Zaraz wyrastał „anioł stróż” w mundurze i było po zabawie.

Reklama

Nie wiem, tzn. nawet już nie pamiętam, jak rodzice nas znosili w tym okresie, ale faktem jest, że i u nas w domu czasem się bawiliśmy. Pamiętam, jak kiedyś dostałam przecudne zagraniczne mydełko; leżało w łazience raczej dla zapachu niż do użytku, bo aż szkoda było je wymydlać. I po jednej z takich prywatek ono zniknęło. Co za strata! A co się okazało? Przy okazji wizyty w jakimś innym domu, akurat u młodej pary konkubentów artystów, takież mydełko zobaczyłam w łazience. Głupia sprawa. Nie mogło być pomyłki – to było moje mydełko. Jedyne i niepowtarzalne. Ze względu na tzw. dobre wychowanie nic nie rzekłam, ale znajomość z tymi znajomymi zakończyłam. I tak nieco otrzeźwiałam w otwartości na nowe znajomości. Były jeszcze inne niemiłe niespodzianki, przeważnie ginęły płyty lub książki. Do dziś nie mogę wybaczyć, że ktoś nie oddał mi płyty Stachury czy pierwszego z dwóch tomów wierszy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Droższe rzeczy nie były kradzione, bo ich po prostu nie było. Człowiek potrafił się cieszyć czasem byle czym, jakimś drobiazgiem zdobytym w cudowny sposób. Rzadkie kontakty pocztowe czy przez innych ludzi z dalekimi krewnymi z zagranicy polegały na otrzymywaniu czasami paczek, a w drugą stronę – na przesyłaniu prezentów. Dominowały upominki z Cepelii i kryształy. Rodzice tak dziękowali za wsparcie, sądząc, że tamci też się zachwycają naszymi kryształami. Dopiero gdy po latach udało mi się do nich wyjechać, zobaczyłam kryształowy talerzyk, jak służył za podstawkę doniczki z kwiatkami... Dotarło do mnie, że i tu się myliliśmy.

Dlatego mówię dziś o naiwnych czarodziejach – w przeciwieństwie do niewinnych. To było zderzanie naiwnej i ufnej młodości ze światem zewnętrznym. Wystarczyło w którąkolwiek stronę wystawić swój nos, by dostać w niego prztyczka. Albo nawet oberwać piąchą. Bo wszystkie piękne nadzieje natrafiały na różne bariery nie do przeskoczenia. Już, już zdawało się, że wreszcie coś dobrego zaczyna się dziać, że jest jakaś szansa i dla nas, ale nie – drzwi się zatrzaskiwały i tak mijały kolejne lata. Owszem, bywały odwilże, ale na dłuższą metę okazywały się kolejną mistyfikacją. Ileż zmarnowanych karier, ile wynalazków, które nie ujrzały światła dziennego, ileż wierszy pozostało w szufladach zmarnowanych talentów i szalonych samobójców...

Pozostaje pytanie: to kto w końcu miał wtedy dobrze? Przed kim otwierał się świat pełen możliwości? Pozornie wydawało się, że nie ma barier. Dopiero przy konkretach wszystko się wyjaśniało. Bo nie dla wszystkich wszystkie drzwi były otwarte.

Nie trzeba się skarżyć, bo może dzięki temu, że nie mieliśmy drogi życiowej lekkiej i przyjemnej, teraz mamy czyste sumienia. A może mogłoby być zupełnie inaczej, jak pisał Zbigniew Herbert w wierszu Potęga smaku (znamy! znamy!): Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono...

2022-02-01 12:29

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy wiedzieć o Niedzieli Gaudete?

2025-12-13 20:25

[ TEMATY ]

Niedziela Gaudete

Karol Porwich/Niedziela

W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.

W trzecią niedzielę Adwentu radość ma swój wyraźny znak – kolor różowy. To – obok Niedzieli Laetare w Wielkim Poście – jedyne momenty w roku liturgicznym, gdy kapłani mogą założyć ornaty właśnie w tym odcieniu. – Różowy to blednący fiolet. Jak niebo o świcie – jeszcze nie pełnia światła, ale już jego zapowiedź, jeszcze nie dzień, ale już nie noc – mówi ks. dr Ryszard Kilanowicz.
CZYTAJ DALEJ

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos, ona – moją lekarką duchową

2025-12-11 21:33

[ TEMATY ]

świadectwo

Łucja Dos Santos

red/db

Dr Branca Pereira Acevedo, która przez 15 lat opiekowała się się Łucją dos Santos, mówi, że wizjonerka z Fatimy stała się narzędziem głębokiego nawrócenia w jej życiu. „Byłam jej lekarką od ciała, ale ona była moją lekarką duchową” - powiedziała Pereira, opisując swoją relację z siostrą Łucją dos Santos. Swoimi doświadczeniami podzieliła się podczas prezentacji filmu dokumentalnego „Serce Siostry Łucji”, która miała miejsce w pałacu arcybiskupim w Alcalá de Henares. Film jest nakręciła katolicka HM Television.

Służebnica Boża Łucja, jedyne z trojga pastuszków, które dożyło późnej starości, w 1925 roku przeniosła się do miasta Tuy, w prowincji Pontevedra, w północno-zachodniej Hiszpanii gdzie mieszkała przez ponad dekadę, zanim wróciła do Portugalii i w 1949 r. wstąpiła do karmelitanek. W tym mieście wizjonerka otrzymała „nową wizytę z nieba” – objawienia Matki Bożej i Dzieciątka Jezus.
CZYTAJ DALEJ

Radość, która wybija się ponad fiolet. Co powinniśmy wiedzieć o Niedzieli Gaudete?

2025-12-13 20:25

[ TEMATY ]

Niedziela Gaudete

Karol Porwich/Niedziela

W Adwencie jest taki moment, który – niczym pierwsze różowe światło na porannym niebie – przerywa ciszę oczekiwania i zapowiada coś nowego. Trzecia niedziela - nazywana Niedzielą Gaudete - wprowadza w liturgię ton radości, jednocześnie nie odbierając jej powagi. – „Gaudete” to wezwanie „Radujcie się!”. To pierwsze słowo antyfony, która otwiera liturgię tego dnia. Nie przypadkiem Kościół zaczyna właśnie tak: „z radością, która ma płynąć z bliskości Pana” – mówi liturgista, ks. dr Ryszard Kilanowicz.

W trzecią niedzielę Adwentu radość ma swój wyraźny znak – kolor różowy. To – obok Niedzieli Laetare w Wielkim Poście – jedyne momenty w roku liturgicznym, gdy kapłani mogą założyć ornaty właśnie w tym odcieniu. – Różowy to blednący fiolet. Jak niebo o świcie – jeszcze nie pełnia światła, ale już jego zapowiedź, jeszcze nie dzień, ale już nie noc – mówi ks. dr Ryszard Kilanowicz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję