Reklama

Wiara

Druga szansa

Grzegorz Czerwicki spędził 12 lat w więziennej celi. Podczas drugiej odsiadki spotkał Chrystusa. Dziś w szkołach i parafiach zachęca ludzi, aby odwrócili się od grzechu i powiedzieli Bogu „tak”.

Niedziela Ogólnopolska 31/2020, str. 48-49

[ TEMATY ]

świadectwo

Grzegorz Czerwicki/Facebook

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wciąż uciekałem. Najpierw z domu, przed przemocą i alkoholowymi libacjami. Później w kradzież, po to, by zdobyć uznanie kolegów. Dalej w narkotyki, aby się znieczulić – tak swoją opowieść rozpoczyna Grzegorz Czerwicki, 36-latek z Krakowa, który otrzymał od Boga drugą szansę.

Gdy dom nie jest ostoją

Wychowywałem się w Nowej Hucie. Ojciec pił, odkąd pamiętam. Mama od najmłodszych lat próbowała być raczej moją koleżanką niż opiekunem, co dla dziecka nie mogło się skończyć dobrze. W szkole szybko stałem się pośmiewiskiem. Nosiłem potargane ubrania, byłem chudy i niski. Zamiast na lekcje coraz częściej chodziłem na wagary. Żyłem z dnia na dzień. Powoli wkraczałem w świat papierosów, wulgaryzmów i osiedlowych konfliktów. Brakowało mi rodziców. Patrzyłem na kolegów, których rodzice przychodzili na mecze, kupowali im ubrania. Chciałem tego samego. A co było u mnie? Gdy nie zdałem do VI klasy podstawówki, mama dowiedziała się o tym dopiero na zakończeniu roku szkolnego. Nikt nie wiedział, co się u mnie dzieje, a moje chłopięce serce powoli zamieniało się w kamień.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Droga na dno

Reklama

Kradłem, zanim osiągnąłem 10. rok życia. Za pierwszym razem wziąłem ze sklepu słodycze. Gdy wróciłem ze zdobyczą i zobaczyłem podziw w oczach moich kolegów, nie zawahałem się zrobić tego jeszcze raz. Kradłem więcej i częściej. Najpierw – żeby się przypodobać, później, gdy wpadłem w nałogi – żeby opłacić używki. Zaczęło się niewinnie, od papierosów. Później kolega poczęstował mnie marihuaną, a gdy miałem 13 lat, kumpel zapewnił mnie, że to amfetamina jest tym, czego szukam. Totalnie przepadłem. Na własnej skórze doświadczyłem działania demonów, które przychodzą do człowieka będącego pod wpływem narkotyków. Przychodziły myśli, aby napadać na ludzi – dla samej satysfakcji, aby kraść bez końca. Nie liczyły się konsekwencje. Zatraciłem się tak bardzo, że gdy zmarł mój ojciec, nie poszedłem na jego pogrzeb. Traciłem kontakt z rzeczywistością, nie zwracałem uwagi na pory roku; zimą chodziłem w krótkich spodenkach, a latem w grubych swetrach. Niedługo później do mamy wprowadził się Krzysiek, recydywista. Myślałem, że on będzie moim ratunkiem, a było tylko gorzej. Pojawiły się przemoc, awantury. Po jakimś czasie narodziła się Agnieszka, moja maleńka siostra.

Wyrok

Aresztowali mnie 2 lata później. Mama odwiedziła mnie w zakładzie karnym trzykrotnie. Raz przyprowadziła Agę. Bawiliśmy się na podłodze tak jak wtedy, gdy jeszcze mieszkaliśmy razem. Mówiła do mnie „gogo” i wesoło wymachiwała rączkami. Po tym, jak widziałem mamę na widzeniu trzeci raz, dowiedziałem się, że siostra trafiła do rodziny zastępczej. Ogromnie to bolało. Później nie odwiedzał mnie już nikt. Wyszedłem po 6 latach. Skończyłem 24 lata, byłem młody i zdrowy. Po pierwszym wyroku miałem plan: ogarnąć życie, znaleźć pracę i poznać dziewczynę. Jak bardzo się myliłem... Życie bez fundamentu zawsze kończy się poszukiwaniem szczęścia w niewłaściwych miejscach. Gdy po raz kolejny wpadłem w złe towarzystwo – imprezy, rabunki z bronią, nocowałem w śmietnikach i na przystankach. W pewnym momencie zawyłem: „To się musi skończyć! Boże, jeśli istniejesz, pomóż mi!”.

Biblia za dwa papierosy

Reklama

Pomoc nadeszła podczas drugiej odsiadki. Któregoś dnia kumpel, ateista, polecił mi przeczytanie pewnej książki. Powiedział, żebym odłożył na bok kryminały i zajrzał do... Biblii. Zdziwiłem się. Co miałbym w niej znaleźć? – myślałem. Ale nie mając nic do stracenia, kupiłem Pismo Święte – za dwa papierosy. Czytając Nowy Testament, zadziwiałem się, ile Jezus miał w sobie miłości i z jaką odwagą stawał w obronie ludzi. Imponował mi. Chciałem takiego przyjaciela. Kogoś, kto zawsze będzie po mojej stronie. Nie wiem, kiedy zacząłem chodzić na spotkania ewangelizacyjne. Wolontariusze opowiadali o wolności, ale nie tej rozumianej jako życie bez wyroku, to było coś więcej. Przecież gdy mieszkałem w Nowej Hucie, wcale wolny nie byłem... Zachwycałem się opowieściami o uzdrowieniach. I w końcu, dzięki Bożej łasce, zapragnąłem tego dla siebie...

Uzdrowienie

Przyszedł moment stanięcia w prawdzie. Uświadomiłem sobie potęgę zniewolenia przez nałogi, nieczystość, grzech. Zrozumiałem, że jeśli chcę się przyjaźnić z Jezusem, muszę odpowiedzieć na Jego miłość – zostawić wszystko, co mnie od Niego oddziela. Powiedziałem „tak”, a Chrystus z całą mocą wszedł w mój grzech. Przyjaciel uwolnił mnie najpierw od papierosów, później od przeklinania. Starałem się być bardziej wyrozumiały, stawałem w obronie słabszych. Poznałem Koronkę do Bożego Miłosierdzia i nauczyłem się odmawiać Różaniec. Każdy tydzień przynosił większy pokój. Wielką sprawą była spowiedź święta... Pierwsza od 21 lat. Przygotowywałem się do niej, skrupulatnie notując moje występki. W czasie przygotowań wracały obrazy osób, które skrzywdziłem. Dziś dziękuję Duchowi Świętemu, że w pełni pokazał mi mój grzech. Gdy po kilkudziesięciu minutach w konfesjonale skończyłem mówić, ksiądz odpowiedział: „Grześku, nie wyobrażasz sobie, jaka w tej chwili jest impreza w niebie. Wszyscy święci, Maryja, Jezus skaczą z radości!”.

Wolny w Chrystusie

Reklama

Dzięki Bogu doczekałem końca wyroku. Pierwszego dnia na wolności, za namową o. Stanisława Majchra, jezuity, który wspierał mnie na drodze nawrócenia i regularnie odwiedzał zakład karny, pojechałem na rekolekcje ignacjańskie. Miałem na sobie szeleszczący dres, ze sobą plecak z parą skarpetek i przyborami toaletowymi oraz Biblię. Wszedłem do jadalni, spóźniony 2 dni, i przykułem uwagę wszystkich zebranych tam osób. Uśmiechnęła się do mnie piękna blondynka, o której bliższym poznaniu nawet nie śmiałbym marzyć. Później Renia pomagała mi na wolności. Wtedy zacząłem tak na serio walkę o swoją przyszłość. O pracę, mieszkanie, jedzenie, wytrwanie w czystości i trzeźwości. Przyjaciel przychodził z siłą i miłością na codziennej Eucharystii, adoracji, w sakramencie pojednania. Za wszelką cenę nie chciałem zranić Jezusa.

Boże przypadki

Przyjaciel wspaniale mi pobłogosławił. Renia... od 3 lat jest moją żoną. Wychowujemy Kubę i jeździmy po zakładach karnych, by opowiadać o Bożym Miłosierdziu, które nie zna granic. Prowadzę programy profilaktyczne w szkołach. Na jednym ze spotkań, dzięki wielkiemu Bożemu „przypadkowi”, odnalazłem siostrę. Była uczennicą klasy, która przyszła na warsztaty o przeciwdziałaniu przemocy. Ostatni raz widzieliśmy się 15 lat temu! Przyjaciel nie przestaje mnie zaskakiwać.

Całą historię życia i przede wszystkim doświadczenia Bożej miłości zamknąłem w książce pt. Nie jesteś skazany, wydanej przez wydawnictwo RTCK. Dziś patrzę w przyszłość ze spokojem i nadzieją, że świadectwo to dotknie zagubionych, potłuczonych ludzi. Pragnę, aby wszyscy mogli zakosztować relacji z najwspanialszym Przyjacielem – Jezusem Chrystusem.

2020-07-28 08:21

Ocena: +30 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mówią o swojej wierze

Niedziela Ogólnopolska 24/2016, str. 10-11

[ TEMATY ]

wiara

świadectwo

www.teatr.gliwice.pl

Moja babcia Zofia Penderecka mieszkała w Dębicy, gdzie urodziła moją mamę Barbarę i wujka Krzysztofa Pendereckiego, który stał się sławnym kompozytorem, tworzącym m.in. utwory religijne w oparciu o Biblię. Babcia codziennie chodziła do kościoła pw. św. Jadwigi, w którym zostałem ochrzczony. Mama przekazała mi wspaniałe wartości, m.in. związane z moralnością, szlachetnością, pracowitością, intelektualnym doskonaleniem się, ale niezbyt chętnie wybierała się na niedzielne Msze św., co mi się udzieliło. Często jednak w różne dni, o różnych porach wchodziłem do kościołów, aby się pomodlić, ponieważ czułem taką potrzebę. Gdy umarł nasz wspaniały papież Jan Paweł II, następnego dnia ze znajomymi wsiadłem do samolotu, aby się z nim pożegnać. Stałem w 15-godzinnej kolejce, bez jedzenia, z jedną półlitrową butelką wody. To było niesamowite przeżycie. W ogóle nie czułem zmęczenia. Ludzie w tej kolejce śpiewali różne religijne pieśni i wykrzykiwali: „Santo subito!”. Gdy wróciłem do kraju, byłem przepełniony wiarą. Potem wracałem kilkakrotnie do Watykanu, m.in. wybrałem się tam z moimi trzema siostrami w Niedzielę Palmową. Papież Benedykt XVI przejeżdżał w papamobile dosłownie 2 m od nas. A jednak moja wiara była dość chwiejna. Umocniłem się w niej dopiero dzięki mojej żonie Joannie. Pobraliśmy się 3 lata temu w kościele pw. św. Wojciecha w Radzionkowie. Żona, jej mama i cała rodzina to osoby głęboko wierzące i praktykujące, przekazujące sobie wartości religijne z pokolenia na pokolenie. Od roku naszym opiekunem duchowym jest ks. Damian Grelik z parafii pw. Świętej Rodziny w Katowicach. Spotykamy się, rozmawiamy o życiu, o domowych problemach i wierze. Jesienią ubiegłego roku otrzymałem od autora scenariusza Michała Kaczmarczyka i producenta Przemysława Ruty propozycję wyreżyserowania musicalu „Karol”, przedstawiającego życie naszego wspaniałego Papieża. Myślę, że to nie był przypadek. Wraca do mnie to, że miałem ogromną wewnętrzną potrzebę kontaktu z Janem Pawłem II także po jego śmierci. Teraz będę mógł spłacić ten dług wdzięczności za to, że jest dla mnie i milionów ludzi na świecie przewodnikiem, wskazującym światło w ciemności i prostą drogę podczas życiowych zakrętów.
CZYTAJ DALEJ

Francja: powrót do spowiedzi?

2025-12-11 17:14

[ TEMATY ]

spowiedź

Francja

Karol Porwich/Niedziela

Aż 50 proc. regularnie uczestniczących we mszach świętych przystępuje również do spowiedzi - sakramentu pokuty i pojednania. Napisał o tym francuski tygodnik katolicki „La Croix”. Badanie przeprowadzone przez instytut badawczy Ifop na zlecenie Bayard-La Croix wykazało, że 50 proc wiernych uczestniczących w cotygodniowych mszach św. w kraju przystępuje do spowiedzi.

W poprzednich latach nie zbierano żadnych danych, co uniemożliwia bezpośrednie porównanie. Wyniki badania Ifop zdają się przeczyć powszechnemu przekonaniu, że odsetek osób przystępujących do sakramentu pokuty i pojednania znacznie spada wśród katolików w krajach zachodnich.
CZYTAJ DALEJ

Toruń/ Drewniane belki domu z XIII w. znalezione na dziedzińcu Domu Mikołaja Kopernika zostały wydobyte

2025-12-11 18:14

[ TEMATY ]

Mikołaj Kopernik

Toruń

prace archeologiczne

Wikipedia/Schorle

Dom Mikołaja Kopernika w Toruniu

Dom Mikołaja Kopernika w Toruniu

Archeolog Leszek Kucharski powiedział w czwartek PAP, że odkryte na dziedzińcu Domu Mikołaja Kopernika drewniane belki jednego z najstarszych toruńskich domów z XIII w. zostały w większości wydobyte. Trafią do Instytutu Archeologii UMK i tam będą konserwowane. Cały proces może potrwać minimum rok.

Jak informowała w połowie listopada PAP, podczas badań archeologicznych na dziedzińcu Domu Mikołaja Kopernika w Toruniu odkryto wcześniej nieznane drewniane konstrukcje z XIII wieku. To jedne z najstarszych takich znalezisk w mieście. Konstrukcje trafią do konserwacji i staną się elementem przyszłej wystawy stałej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję