Reklama

Święci i błogosławieni

Patron na trudne czasy

Niedziela warszawska 41/2009

[ TEMATY ]

błogosławiony

Piotrus/pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiesława Lewandowska: - Ponoć zawsze mamy takich świętych, jakich najbardziej potrzebujemy. Dlaczego proces informacyjny św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego rozpoczął się właśnie w 1965 r.?

Ks. Andrzej Gałka: - Nie doszukiwałbym się w tym czegoś nadzwyczajnego. W 1965 r. Siostry Rodziny Maryi ukończyły mrówczą pracę przygotowawczą i akurat zbliżało się Millennium. Biskupi, a zwłaszcza Prymas Wyszyński, chcieli, aby przy tej okazji przypomnieć postacie, które wpisały się w historię Polski, które tę historię tworzyły i w jakiejś mierze stały się jej ofiarami. I które pokazały, jak w każdej sytuacji, nawet w najtrudniejszej, można zostać świętym. Szczęsny Feliński był na pewno postacią, która takim kryteriom odpowiadała.

- Dlaczego osoba Szczęsnego Felińskiego tak bardzo odpowiadała tamtym czasom i - mimo zmian cywilizacyjnych i politycznych - odpowiada także dzisiejszym?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Abp Feliński to patron na trudne czasy. Pokazał swoim życiem, jak należy rozwiązywać problemy. Dziś to także dobry przykład wspaniałego Europejczyka. Polak wychowany w Rosji, poznał zachodnią Europę, w Warszawie był w najtrudniejszym momencie historii XIX wieku. To nie była postać rozmyta, koniunkturalna. Patrząc na koleje jego losu od samej młodości, można powiedzieć, że to był człowiek, który niejako na własnej skórze doświadczał trudnej historii Polski. Gdy przekonywał, że walką zbrojną niczego się nie osiągnie, że potrzebna jest wielka praca nad formacją duchową i edukacją narodu, to miał rację. Wiemy, że jeśli wywalczy się upragnioną wolność, to trzeba jeszcze umieć ją zagospodarować.

- Był bardzo nietypowym młodym człowiekiem i nietypowym księdzem, jak na owe czasy.

- I może właśnie dlatego został arcybiskupem Warszawy. Być może uważano nawet, że jego powstańcza przygoda pozbawiła go skutecznie mrzonek o wolności Polski, że będzie spokojny i spolegliwy, że nie będzie zbyt „rozparzoną głową”… I rzeczywiście nie był. Tłumaczył to w „Pamiętnikach”: „Zdało mi się, że przede wszystkim domaga się ode mnie Pan, abym zrzuciwszy wszelką obłudę stanął wobec Boga i ludzi takim jakim rzeczywiście byłem, śmiało oddając świadectwo prawdzie i nie troszcząc się o zewnętrzne następstwa mego postępowania. (…) stanąwszy na gruncie Prawdy Objawionej, wedle jej światła rozstrzygając wszystkie zadania indywidualnego i społecznego życia, śmiało wypowiadać swe przekonania bez względu na usposobienie słuchaczy, być zawsze jedynym i tym samym, czy to wobec rządu, czy rewolucji, czy partii umiarkowanej. Oto droga, której niezachwianie trzymać się postanowiłem i tylko z tego stanowiska może być zrozumiałe dalsze postępowanie moje”.

- Tak zwany ogół XIX-wiecznej Warszawy był przekonany, że arcybiskup nie jest patriotą! Takie sprawiał wrażenie, zakazując pieśni patriotycznych w warszawskich kościołach.

Reklama

- To było tylko wrażenie. Był patriotą i nigdy tak naprawdę nie był spolegliwy wobec Rosji. Uważał tylko, że w danej sytuacji należy zawsze robić to, co jest możliwe do zrobienia, bez szkody dla przyszłości narodu. Zaborcę denerwowały przede wszystkim śpiewy przy kapliczkach i przydrożnych krzyżach - rząd odbierał to jako demonstrację patriotyczną. Arcybiskup wzywał do zaniechania tych śpiewów, bo wiedział, jakie będą sankcje. Ciągle uważał, że trzeba umacniać siłę narodu i chronić go przed niepotrzebnymi stratami. Nie chciał, żeby przez najbardziej nawet pobożne zaśpiewanie „Boże, coś Polskę” dochodziło do ludzkich tragedii. Jego zdaniem ani wiara w Boga, ani prawdziwy patriotyzm, nie na tym polegały. Uważał, że trzeba robić to, co w danych czasach jest możliwe, atakować wroga, ale nie za bardzo, powoli… Był realistą, także politycznym.

- A więc ówczesny zarzut, że nie znał się na polityce można uznać za chybiony?

- To prawda, wtedy mówiono, że nie rozumiał polityki. Być może dlatego tak mówiono, że wyprzedzał ówczesne myślenie polityczne. Dziś widzimy to zdecydowanie inaczej. Warszawa zrozumiała Felińskiego dopiero po jego śmierci. To był człowiek, który swoją wizją wyprzedzał ówczesne stronnictwa polityczne, będąc jednocześnie przede wszystkim człowiekiem Kościoła. Wiedział, że jest przede wszystkim biskupem Warszawy i to jest pierwsze jego powołanie. Uznając, że Kościół jest zawsze z konieczności w jakiś sposób uwikłany w politykę, to nie może popierać żadnej partii, a w każdym razie abp Feliński nie objawiał tego poparcia. Uważał, że Kościół nie powinien się łączyć z żadną, choćby najbardziej prokościelną partią. Trzeba powiedzieć, że Warszawa miała pod tym względem szczęście do mądrych biskupów… Podobnie zachowywali się następcy abp. Felińskiego; to on dał wzór postawy chrześcijańskiego biskupa, który nie odmawia politycznego dialogu, ale nigdy nie przestaje być sobą.

- Zaproponował trudny do przyjęcia model patriotyzmu i bohaterstwa narodowego. Czy dziś już jesteśmy w stanie zrozumieć to jego przesłanie?

Reklama

- Mam nadzieję, że tak… Tym bardziej, że po nim przyszli znakomici kontynuatorzy tego przesłania „poszerzonego patriotyzmu”, również zresztą ludzie Kościoła, warszawscy biskupi, którzy podobnie narażali się na niezrozumienie i krytykę, a mimo to robili swoje dla dobra narodu i Kościoła. Przypomnijmy sobie, jak kard. Wyszyńskiemu, po zawartym w 1950 r. porozumieniu z komunistami, zarzucano niemalże to samo, co w XIX wieku abp. Felińskiemu: jedni mówili, że jest za mało elastyczny, drudzy, że poszedł na współpracę z sowietami. Prymasowi Glempowi również ciągle stawiano podobne zarzuty, a po roku 1989 nawet wyśmiewano… A mimo to nasi warszawscy pasterze konsekwentnie pokazują, że w każdych czasach można i trzeba być uczciwie sobą. Mamy tu do czynienia z niebywałą ciągłością i aktualnością postaw!

- Aby uczciwie być sobą, trzeba znosić upokorzenia, cierpienia, szyderstwa, oskarżenia… To, czego doświadczał abp Szczęsny Feliński, chyba przekraczało miarę ludzkiej wytrzymałości?

- Po ludzku biorąc, pewnie tak. Jednak nie zapominajmy, że miał on ogromne zaufanie przede wszystkim do Pana Boga i stąd czerpał siłę. Gdy wybijano mu okna na Miodowej, gdy wygwizdano go w katedrze, znosił wszystko ze spokojem… Wiedział, po co tu jest i robił swoje. To był człowiek, który nie miał do nikogo nienawiści w sercu, bardzo dużo mówił - zwłaszcza na wygnaniu - o wybaczaniu. Nawet trudno powiedzieć, żeby miał do kogokolwiek żal za to, czego doświadczył. A patrząc już z późniejszej perspektywy na jego pobyt w Warszawie, wydaje się, że było w tym jakieś działanie Ducha Świętego...

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Salwador: ćwierć miliona osób ma przybyć na beatyfikację abp. O. Romero

[ TEMATY ]

błogosławiony

pl.wikipedia.org

Oscar Romero

Oscar Romero

Na zapowiedzianą na 23 maja beatyfikację w San Salvadorze byłego arcybiskupa tego miasta Oscara Romero zapowiada przybycie 250 tysięcy osób z Salwadoru i zagranicy oraz co najmniej 12 przywódców państw. Miejscowe dzienniki już teraz zapowiadają, że będą to „najważniejsze dni w historii kraju”.

Jedno z pism przytacza wypowiedź pewnej kobiety, iż czekała na to wydarzenie [tj. na beatyfikację – KAI] 35 lat i która zapewnia, że nie opuściła ani jednej mszy odprawionej przy grobie przyszłego błogosławionego a także uczestniczyła w liturgiach sprawowanych przez niego.
CZYTAJ DALEJ

Patronka emigrantów

Niedziela Ogólnopolska 51/2023, str. 20

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Franciszka Ksawera Cabrini

Franciszka Ksawera Cabrini

Zostawiła po sobie wielkie dzieło pomocy emigrantom w Stanach Zjednoczonych.

Franciszka urodziła się w Lombardii, w rodzinie Augustyna Cabrini i Stelli Oldini. Kiedy miała 20 lat, w jednym roku utraciła oboje rodziców. Ukończyła studia nauczycielskie i przez 2 lata pracowała w szkole. Poczuła powołanie do życia zakonnego, jednak z powodu słabego zdrowia nie przyjęto jej ani u sercanek, ani u kanonizjanek. Wstąpiła więc do Zakonu Sióstr Opatrzności (opatrznościanki), u których przebywała 6 lat (1874-80). Gdy miała 27 lat, została przełożoną tego zakonu. Jej pragnieniem była praca na misjach, dlatego 14 listopada 1880 r. wraz z siedmioma towarzyszkami założyła Zgromadzenie Misjonarek Najświętszego Serca Jezusowego, którego celem była praca zarówno wśród wierzących, jak i niewierzących. Podczas spotkania z bp. Scalabrinim Franciszka usłyszała o losie włoskich emigrantów za oceanem. Papież Leon XIII zachęcił ją, by tam podjęła pracę ze swoimi siostrami. W Stanach Zjednoczonych siostry pracowały w oratoriach, więzieniach, w katechizacji, szkolnictwie parafialnym, posługiwały chorym. W 1907 r zgromadzenie uzyskało aprobatę Stolicy Apostolskiej. Franciszka Ksawera zmarła cicho w Chicago. Zostawiła po sobie wielkie dzieło pomocy emigrantom. W chwili jej śmierci zgromadzenie miało 66 placówek i liczyło 1,3 tys. sióstr.
CZYTAJ DALEJ

Kraków: Pijany kierowca staranował mur kościoła Świętego Krzyża

2025-12-22 12:32

[ TEMATY ]

Kraków

Autorstwa Zygmunt Put - Praca własna/commons.wikimedia.org

Wnętrze krakowskiego kościoła, prezbiterium

Wnętrze krakowskiego kościoła, prezbiterium

Kierowca samochodu osobowego staranował ogrodzenie kościoła pw. Świętego Krzyża w Krakowie - jednej z najstarszych świątyń miasta. - Do zdarzenia doszło w niedzielny poranek - poinformowała Interię przedstawicielka biura prasowego policji wojewódzkiej. O sprawie czytamy w portalu Polsat News.

Informację o zdarzeniu redakcja Interii otrzymała od jednego z czytelników. Potwierdziło ją biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję